Zdjęcie: Linnameedia
04-07-2025 09:48
Prezydent Estonii Alar Karis odmówił podpisania dwóch ustaw – o zmianie ustawy o kościołach i zborach oraz o zmianach w ustawach dotyczących przeciwdziałania praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu, a także sankcji międzynarodowych – uznając je za niezgodne z konstytucją. Choć parlament wprowadził pewne poprawki do jednej z ustaw, Karis uznał je za niewystarczające i podkreślił, że nowe przepisy nadal naruszają podstawowe prawa obywateli, w tym wolność religijną i prawo do zrzeszania się.
Jak zaznaczył, „ustawa ma ważny cel, ale nie można go osiągnąć, jeśli oprócz niezbędnych ograniczeń wprowadza także takie, które pozostawiają zbyt szerokie pole do interpretacji i mogą prowadzić do licznych sporów prawnych”. Rzecznik prawny prezydenta, Hent Kalmo, stwierdził, że „choć Sąd Konstytucyjny to jedna z opcji, Sejm może jeszcze raz rozważyć, czy przyjąć ustawę w obecnym brzmieniu. Jeśli jednak zdecyduje się jej nie zmieniać, prezydent prawdopodobnie skieruje ją do sądu”.
Prezydent odrzucił już wcześniej projekt ustawy o kościołach wskazując na nieproporcjonalność ograniczeń wobec wolności religijnej i zrzeszania się, które według niego pozostają sprzeczne z trzema artykułami konstytucji. Choć parlament wykreślił m.in. przepis o zakazie podległości organizacji religijnej wobec zagranicznej osoby o „znaczącym wpływie”, wprowadził jednocześnie nowe zapisy dotyczące bezpieczeństwa państwa, które – według prezydenta – nie eliminują pierwotnych problemów. Zmienione brzmienie zakazuje m.in. powiązań strukturalnych i finansowych z zagranicznymi podmiotami religijnymi, które mogą stanowić zagrożenie dla niepodległości, integralności terytorialnej lub porządku konstytucyjnego Estonii, jeśli te popierają działania o charakterze agresywnym lub nawołują do przemocy.
Jeszcze większe zastrzeżenia prezydenta wzbudziły zmiany dotyczące przeciwdziałania praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu. Karis ostrzegł, że ustawa umożliwia tworzenie zautomatyzowanej bazy danych z informacjami z jedenastu rejestrów państwowych, w tym wrażliwymi danymi dotyczącymi poglądów politycznych, religijnych, stanu zdrowia i narodowości. „Nie może być tak, że ochrona praw obywatelskich zależy od decyzji urzędnika państwowego o tym, czy obywatel zostanie poinformowany o przetwarzaniu jego danych osobowych i w jakim zakresie”, zaznaczył. Choć dane miałyby być wstępnie anonimizowane, ustawa dopuszcza ich personalizację w razie wykrycia „podejrzanych wzorców”, co zdaniem prezydenta nadmiernie ogranicza prawa jednostki, sprzecznie z dwoma artykułami konstytucji. Karis ostrzegł również przed pokusą ograniczania praw obywateli w imię usprawnienia pracy administracji państwowej lub redukcji kosztów, co uznał za niedopuszczalne w państwie prawa.
Podobne zastrzeżenia zgłosiła wcześniej kanclerz sprawiedliwości Ülle Madise, która podkreśliła, że ustawa o tzw. superbazie danych może naruszać konstytucję i również zapowiedziała możliwość skierowania jej do Sądu Konstytucyjnego. Prezydent Karis zapowiedział, że jeśli parlament przyjmie te przepisy bez dalszych poprawek, nie zawaha się wystąpić na drogę sądową, by chronić konstytucyjne prawa obywateli.