Zdjęcie: Pixabay
18-02-2024 09:00
Ihar Karpienka, przewodniczący białoruskiej Centralnej Komisji Wyborczej (CIK), wczoraj stwierdził, że w wyborach parlamentarnych, które mają się odbyć na Białorusi 25 lutego, wezmą udział "obserwatorzy z krajów Unii Europejskiej".
"Dla tych, którzy bardzo tęsknią za zachodnimi obserwatorami, z Unii Europejskiej, będą tacy obserwatorzy. Nie będą oni częścią misji OBWE, jak to było wcześniej, ale będą zapraszani indywidualnie z krajów europejskich, przede wszystkim od naszych najbliższych sąsiadów, którzy dzisiaj się od nas odwracają. (...) Myślę, że Polska będzie reprezentowana, myślę, że Węgry będą reprezentowane, myślę, że niektóre inne kraje UE będą reprezentowane - Niemcy i tak dalej" - powiedział szef CIK.
Według niego, w sumie akredytowano około 200 międzynarodowych obserwatorów, z których większość reprezentuje misję obserwatorów WNP. "Akredytowaliśmy około 200 obserwatorów międzynarodowych. Jak dotąd misja WNP jest największa - około 150 osób jest reprezentowanych przez tę misję" - powiedział. - Wybory organizujemy dla siebie, a nie dla "odhaczenia" udziału organizacji międzynarodowych, choć chcę powiedzieć, że organizacje międzynarodowe będą na wyborach." - powiedział Karpienka. Zapewne ten zabieg propagandowy, który rzeczywiście może zgromadzić niektóre znane postacie o prorosyjskich poglądach z niektórych krajów UE, na pewno zostanie odpowiednio nagłośniony i wykorzystany.
Jeżeli chodzi o same wybory, to szef CIK powiedział, że ponad 76 procent kandydatów do Izby Reprezentantów to kandydaci partyjni, a nieco ponad jedna trzecia kandydatów do rad lokalnych. Przypomnijmy, że wybory określą skład rad lokalnych i Izby Reprezentantów. Swiatłana Cichanouska określiła te wybory "wyborami wolnymi od wyborów" i wezwała Białorusinów do nieuczestniczenia w tych wyborach.