Zdjęcie: Pixabay
24-07-2025 10:15
Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju dołączył do rosnącego chóru międzynarodowych głosów wyrażających głębokie zaniepokojenie sytuacją wokół niezależnych organów antykorupcyjnych Ukrainy. Jak podkreślono w oświadczeniu, niezależność takich instytucji jak NABU i SAP stanowi fundament praworządności oraz nieodzowny warunek dla dalszej współpracy gospodarczej i reform. EBOiR zadeklarował gotowość do kontynuowania dialogu z władzami w Kijowie w celu ochrony tych wartości.
Niepokój podzielają również kluczowi partnerzy międzynarodowi, w tym Komisja Europejska, która uzależnia dalszą pomoc finansową od losów ukraińskich instytucji antykorupcyjnych. Komisarz ds. gospodarczych Valdis Dombrovskis jednoznacznie wskazał, że wydarzenia wokół NABU i SAP będą mieć wpływ na przyszłość unijnego wsparcia. Jeszcze ostrzejszy ton wybrzmiał z ust członków Parlamentu Europejskiego, którzy uznali, że Kijów naraża nie tylko dalsze finansowanie, lecz również swoją drogę ku członkostwu w UE.
Podobne obawy wyrazili amerykańscy senatorowie Jeanne Shaheen i Lindsey Graham, reprezentujący odpowiednio Partię Demokratyczną i Republikańską. Senatorowie ostrzegli, że jednym z najczęściej podnoszonych argumentów przeciw dalszemu wsparciu dla Ukrainy pozostaje przekonanie o wszechobecnej korupcji, i zaapelowali do ukraińskich władz o unikanie działań, które mogłyby wzmocnić to przekonanie.
Tymczasem NABU oraz SAP wyraziły aprobatę wobec inicjatywy prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, który zapowiedział przygotowanie nowej ustawy mającej na celu wzmocnienie niezależności organów ścigania i zapewnienie skuteczniejszego systemu wymiaru sprawiedliwości. „Jesteśmy gotowi uczestniczyć w opracowywaniu rozwiązań legislacyjnych, które usuną ryzyka prawne i będą zgodne ze standardami państwa prawa” – zadeklarowały instytucje. Zaznaczyły przy tym, że „niezależność śledczych i prokuratorów to kluczowy warunek skutecznego ścigania przestępstw korupcyjnych i realizacji międzynarodowych zobowiązań Ukrainy”.
W podobnym duchu wypowiedziała się ambasador Unii Europejskiej w Kijowie Katarína Mathernová, informując o spotkaniu ambasadorów państw G7 z przedstawicielami ukraińskiego rządu. „Z zadowoleniem przyjęliśmy wczorajsze ogłoszenie prezydenta Zełenskiego o planowanym restarcie instytucji antykorupcyjnych i zaoferowaliśmy swoją pomoc i konsultacje” – napisała.
Równocześnie na ulicach wielu ukraińskich miast, w tym w Kijowie, Charkowie, Lwowie, Odessie czy Dnieprze, trwają protesty obywateli domagających się uchylenia nowelizacji ustawy uchwalonej w trybie pilnym, która – zdaniem demonstrantów – ogranicza kompetencje NABU i SAP oraz pozbawia je faktycznej niezależności. W stolicy tłum zebrał się wieczorem pod Teatrem im. Iwana Franki, wzywając władze do wycofania zmian godzących w fundamenty państwa prawa. Uczestnicy protestów – od weteranów wojennych po artystów i studentów – zgodnie twierdzą, że pragną żyć w kraju, gdzie sprawiedliwość nie jest pustym hasłem, a silne instytucje gwarantują nieuchronność kary i europejską przyszłość.
"Protesty, które przetaczają się pomimo wojny przez ukraińskie miasta, są zupełnie inne niż te, które znamy z Polski. Nie są ani lewicowe, ani prawicowe. Nie są też partyjne, co widać po negatywnej reakcji tłumu na pojawienie się opozycyjnych wobec władzy polityków. Demonstranci nie nawołują do odsunięcia Zełenskiego od władzy, choć sporadycznie pojawiają się antyrządowe hasła. Głównym celem protestów jest powrót na kurs prozachodni i obrona wartości, za które wielu Ukraińców oddało życie. To protesty proukraińskie i propaństwowe. Tłum domaga się sprawiedliwości i silnego państwa. „Nie za to zginął mój ojciec” – to głos ludzi, którzy chcą uczciwego kraju. Trudno się dziwić, biorąc pod uwagę ogromną cenę, jaką płacą za wolność." - napisał Michał Kujawski, korespondent Kyiv Post.