Zdjęcie: Pixabay
20-06-2024 08:14
Królewieckie media poinformowały wczoraj o trwającej budowie w stoczni "Kliwer" koło Budy (Swietłyj), platformy do wydobycia gazu w Arktyce. Według podanej informacji, konstrukcja budowana jest na zamówienie "Gazpromu", a po jej ukończeniu, ma zostać umieszczona w pobliżu pola wydobywczego Kamiennomysskoje-Morie w Zatoce Ob na Morzu Karskim.
Stoczniowcy wykonali podstawę nośną platformy i kończą budowę modułu mieszkalnego. Całkowita waga konstrukcji wyniesie 36 tys. ton. Jak zaznaczono w tekście, firma wykorzystuje materiały i sprzęt produkcji krajowej, a poziom lokalizacji sięga 100%.
Stocznia buduje również stacjonarną platformę dla spółki wydobywczej Łukoil-KMN. Jest ona przeznaczona do wydobycia ropy naftowej na Morzu Bałtyckim. Waga platformy sięga 11,5 tys. ton, a poziom lokalizacji wynosi 80%. Platforma ma zostać dostarczona klientowi w 2025 roku. Według sugestii, platforma ma obsługiwać wydobycie na polu D33, 57 kilometrów od Mierzei Kurońskiej. Jest to największe złoże ropy naftowej, jakie Łukoil odkrył w ostatnim czasie na szelfie Morza Bałtyckiego. Jego rezerwy wynoszą około 21 milionów ton ropy naftowej.
Natomiast, niemal równocześnie pojawił się inny tekst, o miejscowej stoczni jachtowej, która ma budować "luksusowe jachty". Stocznia "Uszakowo" w Pokarminie (Uszakowo) ma działać od 12 lat, a w tym roku miała zbudować nową halę produkcyjną nad rzeką Świeżą (Prochładnaja), wykorzystując środki z rządowego programu tzw. substytucji importu. Produkcja jest doiść skromna: w ciągu 12 lat zbudowano 40 jednostek. „Nasze jachty pływają po Holandii, Polsce i Niemczech. W tamtych czasach wysyłano je też na Litwę – mówi założyciel Stoczni Uszakowo, Wiktor Lider. Jak przyznaje, stocznia nie buduje już dla klientów zachodnich, a skupia się na odbiorcach krajowych. Stocznia chce opanować budowę jednostek do 36 m długości.
I tutaj warto zauważyć, że właściciel wskazuje na obecne kłopoty związane z sankcjami, które stara się "omijać". Twierdzi, że każda część to inny kierunek ich zdobywania - a to przez Chiny, Dubaj czy Kirgistan. "Co do silników i innych rzeczy - po prostu nie ma ich na rynku, ponieważ nigdy nie mieliśmy przemysłu jachtowego. To wszystko jest jakoś importowane i dociera, ale cały czas jest to nerwowe poszukiwanie. Trudno się do tego przystosować, ale z drugiej strony jesteśmy przyzwyczajeni do życia w epoce zmian. Przeszliśmy przez 1998, 2008, 2014, pandemię. Jakoś przez to wszystko przeszliśmy" - powiedział szef stoczni.