Zdjęcie: Pixabay
31-05-2022 14:10
Ryzyko, że Rosja może pozbawić elektrownie w Narwie niezbędnej wody chłodzącej, zmobilizowało władze Estonii do działania. Państwo przełamuje biurokratyczne zawiłości, wprowadzając przyspieszoną procedurę, która może umożliwić szybkie rozpoczęcie budowy alternatywnego kanału chłodzącego.
O tym, że działanie elektrowni w Narwie jest uzależnione od kaprysów Rosji, mówiono już w latach dziewięćdziesiątych. Wystarczy, że Rosja otworzy śluzy Zapory Narwiańskiej i pozwoli, aby poziom wody w zbiorniku obniżył się o kilka metrów, a elektrownie w Narwie, zwłaszcza elektrownia Balti, zostaną pozbawione niezbędnej wody chłodzącej. Ryzyko to, powtarzające się od dziesięcioleci, jest drażliwym tematem dla zainteresowanych stron. Zarówno estońska państwowa grupa energetyczna Eesti Energia, jak i Ministerstwo Spraw Gospodarczych i Komunikacji odmówiły udzielenia wywiadu w tej sprawie.
"Istnieje również wstępna ocena ryzyka związanego z bezpieczeństwem dostaw energii elektrycznej, w którym sytuacja może się zmienić z dnia na dzień, jeśli nasz wschodni sąsiad wyrazi taką wolę" - powiedział Minister Administracji Publicznej Jaak Aab. Aab potwierdził, że to właśnie obawy związane z elektrowniami w Narwie skłoniły ministerstwa do zwrócenia się do ustawodawców o poprawki legislacyjne, których drugie czytanie w Riigikogu zaplanowano już na czwartek. "Chcielibyśmy, aby to rozwiązanie zostało zrealizowane tak szybko, jak to możliwe" - powiedział Aab, dodając, że Estonia nie może siedzieć i czekać na ewentualne działania Rosji. "Musimy mieć dostęp do tej innej opcji".