Zdjęcie: Wikipedia
20-09-2025 09:00
Jak wiadomo, wczoraj rano, trzy rosyjskie myśliwce MiG-31 bez zgody przekroczyły estońską przestrzeń powietrzną nad rejonem wyspy Vaindloo i pozostały w niej przez około dwanaście minut. Maszyny nie miały zgłoszonych planów lotu, ich transpondery były wyłączone, a w momencie naruszenia nie było dwustronnej łączności radiowej z estońską służbą ruchu lotniczego. Według rzeczników obrona powietrzna zareagowała natychmiast: z bazy Ämari wystartowały należące do misji NATO samoloty włoskich sił powietrznych F-35, które przejęły eskortę i eskortowały intruzów w stronę obwodu królewieckiego.
Rzecznik sił zbrojnych Taavi Karotamm relacjonował, że rosyjskie samoloty leciały równolegle do granicy ze wschodu na zachód i według ustaleń wtargnęły na głębokość mniejszą niż dziesięć kilometrów. Było to już czwarte w tym roku naruszenie estońskiej przestrzeni powietrznej przez Rosję. Jak zauważył Bartosz Chmielewski, analityk OSW, w przeszłości naruszenia przestrzeni powietrznej trwały krócej niż minutę, natomiast dwa tegoroczne, poprzednie, naruszenia trwały około czterech minut.
Minister spraw zagranicznych Margus Tsahkna nazwał je „bezprecedensowo bezczelnym” i wezwał do zaostrzenia politycznej oraz gospodarczej presji na Moskwę. W tym samym dniu do estońskiego MSZ wezwano przedstawiciela rosyjskiej ambasady, któremu wręczono notę protestacyjną. Prezydent Alar Karis podkreślił, że to kolejny dowód na systematyczne prowokacje Rosji wobec NATO i że w obliczu takich zdarzeń priorytetem staje się wspólna obrona powietrzna sojuszu.
Wydarzenie spotkało się z szeroką reakcją sojuszniczą i unijną. Wysoka przedstawicielka UE ds. polityki zagranicznej Kaja Kallas potępiła incydent, nazywając go „skrajnie niebezpieczną prowokacją” i zapewniła o pełnej solidarności Unii z Estonią. Premier Kristen Michal poinformował, że Tallinn zwrócił się o konsultacje na podstawie artykułu 4 Traktatu NATO, by skoordynować stanowisko sojuszu i rozważyć dalsze działania; rzecznik NATO zapowiedział posiedzenie Rady Północnoatlantyckiej na początku przyszłego tygodnia.
W Estonii trwa też wewnętrzna debata o konsekwencjach bezpieczeństwa. Prezydent Alar Karis oraz minister obrony Hanno Pevkur wskazują, że incydent podkreśla konieczność wzmocnienia zdolności obronnych na wschodniej flance i że operacja Eastern Sentry, podnosząca gotowość powietrzną w krajach nadbałtyckich i w Polsce, musi uwzględniać rosnące zagrożenia z powietrza. Premier Michal podkreślał, że choć siły mające uprawnienia do użycia broni istnieją, podejmowanie takich decyzji podlega rygorom i parametrom operacyjnym, a obecne działanie NATO ocenił jako skuteczne: „NATO zareagowało — my wykryliśmy naruszenie, alianci wystartowali i zmusili samoloty do opuszczenia naszej przestrzeni”.
Rosyjskie prowokacje w ostatnich dniach dotknęły jednak nie tylko Estonii. W tym samym czasie dwa rosyjskie samoloty wojskowe przeleciały nisko nad polską platformą wiertniczą Petrobaltic na Morzu Bałtyckim, naruszając jej strefę bezpieczeństwa. Władze polskie uznały zdarzenie za niebezpieczne naruszenie i poinformowały odpowiednie służby. Również nad Rumunią przez blisko godzinę utrzymywał się rosyjski dron bojowy, a na Łotwie odnaleziono szczątki innego bezzałogowca.
Na sobotnim nadzwyczajnym posiedzeniu połączonych komisji ds. obrony i spraw zagranicznych omówione zostaną szczegóły piątkowego naruszenia; zaproszeni są ministrowie obrony i spraw zagranicznych. Cała sekwencja wydarzeń ukazuje, że Rosja systematycznie testuje granice państw NATO i UE, wykorzystując do tego zarówno myśliwce, jak i drony. Jednocześnie podkreśla ona wagę sprawnego działania sojuszu. Jak zaznaczył premier Michal, „NATO funkcjonuje, a reakcja była skuteczna – intruzi zostali zmuszeni do opuszczenia naszego nieba. Teraz musimy wspólnie zdecydować, jak wzmocnić odstraszanie, aby takie sytuacje się nie powtarzały”.