Zdjęcie: Pixabay
24-12-2025 09:00
Kończący się rok może przynieść w Estonii rekordowo niską liczbę urodzeń. Demograf Mare Ainsaar zwraca uwagę, że spadek dzietności jest związany z poczuciem niestabilności zarówno na świecie, jak i w kraju. Oficjalne dane dotyczące zmian demograficznych za 2025 rok estoński urząd statystyczny opublikuje w połowie stycznia, jednak już teraz widać utrzymujący się trend spadkowy.
Wstępne informacje wskazują, że w pierwszych jedenastu miesiącach roku liczba urodzeń była o około pięć procent niższa niż w analogicznym okresie wcześniej. W samym listopadzie przyszło na świat 721 dzieci, a od stycznia do listopada urodziło się łącznie 8442 dzieci. Dla porównania, w całym 2024 roku odnotowano 9690 urodzeń. W dłuższej perspektywie skala zmian jest jeszcze wyraźniejsza, ponieważ w porównaniu z 2010 rokiem liczba urodzeń zmniejszyła się o 42 procent.
Główny ekonomista Luminoru Lenno Uusküla podkreśla, że spadek dzietności trwa już od około piętnastu lat i nie da się go odwrócić w krótkim czasie. Zaznacza jednak, że możliwe jest zahamowanie pogłębiania się problemu w przyszłości. Jego zdaniem powrót liczby urodzeń do poziomu około 13 tysięcy rocznie w nadchodzących latach byłby istotnym wsparciem dla poprawy sytuacji demograficznej.
Ainsaar podkreśla, że kluczową barierą dla wzrostu liczby urodzeń pozostaje brak poczucia stabilności, a dodatkowym wyzwaniem jest narastająca luka w strukturze demograficznej, której wypełnienie będzie trudne ze względu na coraz mniej liczne pokolenia przyszłych rodziców. Natomiast Uusküla zwraca uwagę, że skutki niskiej dzietności wykraczają poza system edukacji i w dłuższej perspektywie dotkną rynku pracy, pogarszając relację między liczbą pracujących a emerytami oraz wpływając na funkcjonowanie usług publicznych i systemu emerytalnego. Jego zdaniem ograniczaniu negatywnych tendencji mogłyby sprzyjać działania państwa zapewniające przewidywalność podatkową i socjalną, a także większa elastyczność warunków pracy oferowana przez sektor prywatny.