Zdjęcie: Wikipedia
22-09-2022 10:56
Premier Litwy Ingrida Šimonytė powiedziała, że Litwa i inne kraje nie muszą ratować wszystkich obywateli rosyjskich przed mobilizacją, a nie byłoby właściwe przyjmowanie tych Rosjan, którzy dopiero niedawno wspierali wojnę ze względów humanitarnych.
"Wojna zaczęła się w 2014 roku, a ta inwazja rozpoczęła się 24 lutego. Było mnóstwo czasu, by ludzie zdecydowali, jakie jest ich stanowisko w sprawie tej wojny. Nie rozumiem sytuacji, w której pozwalamy ludziom przyjeżdżać na Litwę z powodów humanitarnych tylko dlatego, że wojna była dla nich "OK", gdy oglądali ją w telewizji siedząc na kanapie, ale okazało się, że nie jest już "OK", gdy ich rząd i Szojgu zaprosili ich do wojska i zaproponowali realny udział w tej wojnie" - powiedziała premier.
Tymczasem jak wynika z wywiadu, którego udzielił litewskim mediom dowódca litewskich sił zbrojnych generał Valdemaras Rupšys, w kontekście litewskim sytuacja nie jest niepokojąca. Przyznał, że poziom czujności wojska został podniesiony i wszystkie sytuacje związane z tą rosyjską decyzją są monitorowane. Rupšys podkreślił jednak, że groźby Putina wobec Zachodu należy traktować poważnie, bo jak pokazało kilka przykładów, jego blefy często stają się rzeczywistością.
"To jest wypowiedź polityczna, bo wygłasza ją polityk, a nie dowódca wojskowy. Wolałbym komentować wypowiedzi Gierasimowa, bo lepiej bym je rozumiał, ale doświadczenie pokazuje, że Putin często blefuje, ale także często jego blef staje się rzeczywistością. Kiedy mówił, że wyzwoli Ukraińców, to był blef, ale kiedy przyszedł i zajął te tereny, to już nie jest blef. Cały czas jego wypowiedzi należy traktować bardzo poważnie. Można jasno przewidzieć i przyjąć założenia, kiedy może podjąć pewne działania, takie jak użycie broni masowego rażenia. Jest to możliwe, ponieważ rosyjskie doktryny pozwalają na to w odpowiednich warunkach. Rosja to taki kraj, w którym doktryna mówi jedno, a czasem robi się coś innego - wyraził swoją opinię o groźbach Putina dowódca litewskiej armii.
"W poniedziałek zbierze się Rada Obrony Narodowej, aby wyjaśnić i omówić obecną sytuację, co oznacza dla Litwy mobilizacja w Rosji i jakie wyzwania mogą stanąć przed Litwą" - powiedział Rupšys.
Natomiast minister obrony narodowej Litwy Arvydas Anušauskas powiedział, że chociaż powołanie do wojska nie jest powodem do azylu politycznego, nie można wykluczyć, że osoby te mogą spotkać się z prześladowaniami. Dodał też, że większość Rosjan z wizami Schengen mieszka w Petersburgu i Moskwie. Przed mobilizacją, według ministra, ludzie ci wyobrażali sobie, że wojna ich nie dotknie. Ale teraz odczuli skutki wojny, więc, jak powiedział minister, potencjał protestacyjny jest tylko w tych miastach.