Zdjęcie: Wikipedia
14-11-2021 09:05
Z powodu doświadczeń historycznych mamy zrozumiałe obawy związane z porozumiewaniem się ponad naszymi głowami, jednak warto zaznaczyć, że póki co nic takiego nie ma miejsca, a mówimy jedynie o scenariuszu marzeń Moskwy - napisał w artykule Marek Budzisz omawiający znaczenie wypowiedzi prezydenta Rosji Władimira Putina, który udzielił wczoraj wywiadu stacji telewizyjnej Rosja.
"Po pierwsze, Zachód rozmawia z Łukaszenką, czyli legitymizuje jego władzę, bo przecież do tej pory nie jest on uznawaną głową państwa. Po drugie, tematem jest kwestia readmisji, i być może, szeroko rozumiana polityka wizowa Mińska (warto przypomnieć, że w przeszłości na tym tle dochodziło do kontrowersji między Białorusią a Rosją, co oznacza, że Moskwa może być również zainteresowana regulacjami w tym zakresie) a także perspektywa budowy obozów dla migrantów i zapewne kwestia ich utrzymania - zauważa Marek Budzisz - Nie ma tu mowy o zniesieniu sankcji, co trzeba uznać za sygnalizowanie gotowości do ustępstw o ile przyjęty zostanie cały scenariusz deeskalacji.
Jak wynika z dalszej treści artykułu taki scenariusz byłby dla Moskwy modelem "win-win", gdzie obie strony wychodzą z całej sytuacji z twarzą, co umacniałoby takie porozumienie. Marek Budzisz ocenia, że z treści udzielonego wywiadu przez Putina wynika, że w tej chwili Rosja nie jest zainteresowana eskalacją sytuacji. Budzisz proponuje, aby odchodzącą już na polityczną emeryturę niemiecką kanclerz Angelę Merkel włączyć do negocjacji w celu rozwiązania aktualnego kryzysu.
Do nieco innych wniosków doszedł inny ekspert do spraw Rosji, Marek Menkiszak, kierownik Zespołu Rosyjskiego OSW, który podzielił się swoją oceną wypowiedzi telewizyjnej Putina. Według niego wywiad z Putinem pokazał, że Kreml w pełni popiera reżim Łukaszenki, a ich publiczna narracja jest zgodna i skoordynowana.
"Grają w "dobrego"(Rosja) i "złego" (Białoruś) policjanta. Putin podkreśla, że Rosja nie jest stroną w kryzysie, ale daje do zrozumienia, że de facto rozumie i akceptuje białoruską wojnę hybrydową. Jest to sygnał dla Zachodu: presja na białoruski reżim jest skazana na niepowodzenie, ponieważ stoi za nim znaczący potencjał i narzędzia (polityczne, gospodarcze i wojskowe) Rosji. Putin sygnalizuje możliwą eskalację kryzysu na granicy Białorusi w celu powstrzymania Niemiec i Unii Europejskiej, i pośrednio Stanów Zjednoczonych, przed zaostrzeniem sankcji, zwłaszcza w sferze gospodarczej i energetycznej" - napisał Marek Menkiszak.
Według oceny eksperta OSW, Putin sugeruje, że Rosja jest jednak gotowa do zademonstrowania swoich narzędzi militarnych i wykorzystania, już zresztą używanej, presji energetycznej. Natomiast w sprawie ewentualnego wstrzymania tranzytu gazu gazociągiem jamalskim Putin dystansuje się od groźby Łukaszenki, ale jednocześnie uznaje jego postawę za uzasadnioną i tym samym faktycznie popiera to białoruskie zagrożenie.
"Powyższe groźby Putina należy traktować w pierwszej kolejności jako próbę wpłynięcia na postawę Niemiec i Unii Europejskiej, zniechęcając ich do wprowadzenia nowych sankcji ekonomicznych przeciwko Białorusi, co mogłoby również negatywnie wpłynąć na Rosję. Kreml liczy, że obawa Niemiec przed eskalacją kryzysu zmusi do nawiązania bezpośredniego dialogu z reżimem Łukaszenki (sugerując, że zostało to już wstępnie uzgodnione), co będzie stanowiło odejście od unijnej polityki delegitymizacji białoruskiego reżimu" - twierdzi ekspert.
Marek Menkiszak zwraca też uwagę na poruszony wątek ukraiński w wypowiedzi Putina. Putin nie zaprzeczył zwiększonej aktywności Rosji wokół granic Ukrainy, co ma wielorakie znaczenie. Moskwie ma zależeć na ograniczeniu aktywności USA i NATO w basenie Morza Czarnego, powstrzymanie USA oraz NATO od zacieśniania współpracy z Ukrainą, a także na nacisku wywieranego na Kijów, aby uzyskać ustępstwa polityczne. Ostatnim znaczeniem takiego działania Rosji, ma być zwiększenie posiadanych atutów w rozmowach z USA, a warto przypomnieć, że jest zapowiadane nowe spotkanie prezydentów Rosji i USA jeszcze przed końcem roku.