Zdjęcie: Flickr
31-12-2021 12:27
Jak zauważyli analitycy Conflict Intelligence Team od czasu rozmowy Władimira Putina z Joe Bidenem, oraz wystosowania przez Rosję listy żądań do NATO, rosyjskie siły wciąż przybywają do regionów przygranicznych. Dane ze źródeł otwartych pokazują, że odkryte wcześniej obozy rozrastają się, powstają nowe, a do czołgów i haubic dołączają zaawansowane systemy obrony przeciwlotniczej.
"W ciągu ostatniego miesiąca wojska i/lub pojazdy były aktywniej przerzucane do regionów na północnym wschodzie Ukrainy. Należy powtórzyć, że regiony te nie graniczą z "rebelianckimi" terytoriami na wschodzie Ukrainy, znajdującymi się poza kontrolą rządu w Kijowie, dlatego też przerzutów tych nie można tłumaczyć niedawną groźbą przeciwdziałania "prowokacjom" sił ukraińskich w rejonie Donbasu" - stwierdzają analitycy.
Według nich siły rosyjskie koncentrują się w różnych rejonach, w tym w miejscowościach Klincy i Klimowo w obwodzie Briańskim, oddalonych od granicy ukraińskiej odpowiednio o mniej niż 50 km i 10 km.
"Podsumowując te ruchy, można stwierdzić, że do Nowego Roku koncentracja sprzętu przy granicy z Ukrainą i na Krymie osiągnęła niespotykaną skalę, najprawdopodobniej przekraczającą dane z kwietnia. Wówczas zaangażowane były głównie dwie armie (41. i 58.), ale teraz dodano do nich siły aż 3 armii (1. pancerna, 2., 6.) oraz najprawdopodobniej siły lądowe Floty Północnej." - napisali w opracowaniu analitycy CIT.
Jednak zaznaczają, że wbrew opinii publicystów przygotowania do operacji nie zostały zakończone, a nawet jeśli takie przygotowania zostaną zakończone to nie będą szeroko zakrojone. Nie widać także ani jednostek powietrzno-desantowych, ani przygotowań do szerszej mobilizacji w samej Rosji. Także ustalenia wywiadu ukraińskiego mówią o ilości 100-120 tysięcy żołnierzy, co uznaje się za liczbę niewystarczającą do podjęcia działań militarnych.