Zdjęcie: Yan Gorbanyuk Vayar
14-08-2025 09:11
Jak wiadomo, w dniach 12–16 września na głównych poligonach w rejonie Borysowa odbędą się manewry „Zapad-2025”, stanowiące element współpracy wojskowej Białorusi i Rosji. Jak łatwo zauważyć przy tej okazji, białoruscy wojskowi od kilku dni stosują klasyczną ofensywę propagandy i dezinformacji. Tak więc minister obrony Wiktor Chrenin poinformował, że do kraju przybyły już dwa rosyjskie pododdziały, a białoruska 120 brygada mechanizowana wysłała własne pododdziały do Rosji, by uczestniczyły w ćwiczeniach tamtejszych sił.
W przekazie powtórzono, że w tym roku manewry zostały przesunięte w głąb kraju, a ich scenariusz obejmuje planowanie i dowodzenie w sytuacji odparcia agresji, odzyskiwanie zajętych terenów, stabilizację sytuacji oraz planowanie użycia broni jądrowej oraz użycie pocisków "Oresznik". Równolegle od 31 sierpnia do 6 września w obwodzie witebskim odbędą się ćwiczenia w ramach Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ) z udziałem kontyngentów państw członkowskich.
I znów, jak to było w poprzednich dniach, strona reżimu Łukaszenki zapowiedziała rzekomą pełną otwartość, wysyłając zaproszenia do 56 państw sygnatariuszy tzw. Dokumentu Wiedeńskiego oraz do 25 innych krajów, głównie partnerów z Szanghajskiej Organizacji Współpracy, OUBZ, WNP i zaprzyjaźnionych państw. Obserwować manewry będą mogli także akredytowani w Mińsku attaché wojskowi, w tym przedstawiciele dziewięciu państw NATO.
Przygotowania do ćwiczeń obejmują wykorzystanie czterech z pięciu umocnionych rejonów obronnych zbudowanych na polecenie Łukaszenki. Dwa z nich – w rejonie Wołkowyska i Smorgoni – posłużą do przećwiczenia scenariuszy obrony przed hipotetycznym przeciwnikiem.
Na tle przygotowań wojskowych pojawił się wątek dyplomatyczny. W czerwcu Mińsk zaproponował Warszawie wznowienie dialogu o bezpieczeństwie, ostrzegając, że brak rozmów może prowadzić do „nowej wojny w Europie”. Polska odrzuciła tę inicjatywę, wskazując na czteroletnie wrogie działania hybrydowe Białorusi, wspieranie rosyjskiej agresji na Ukrainę i umożliwienie ataków z własnego terytorium. Ministerstwo spraw zagranicznych w Warszawie podkreśliło, że współpraca wojskowa wymaga minimum zaufania, którego obecnie brak.
W odpowiedzi Mińsk oczywiście wyraził zaniepokojenie wzrostem wydatków obronnych Polski, rozbudową umocnień w ramach projektu „Tarcza Wschód”, obecnością 11 tysięcy żołnierzy przy granicy i wyjścia Polski z Konwencji Ottawskiej zakazującej min przeciwpiechotnych. Białoruś oskarżyła Polskę o realizowanie „poleceń z zagranicy” i wezwała do „właściwego wyboru” na rzecz pokoju, deklarując gotowość powrotu do wcześniejszych porozumień i zwiększenia środków transparentności.
Aktualizacja, godz. 10:40
Litewski wiceminister obrony Tomas Godliauskas podkreślił, że tegoroczny scenariusz przewiduje rozmieszczenie części sił na terytorium Białorusi i w obwodzie królewieckim a resztę – w głębi Rosji. W jego opinii w ćwiczeniach „Zapad 2025”, ma wziąć udział maksymalnie około 30 tysięcy żołnierzy. To znacznie mniej niż w 2021 roku, gdy na kilka miesięcy przed rosyjską inwazją na Ukrainę ćwiczyło około 200 tysięcy wojskowych.
Zaprzeczył też doniesieniom sugerującym, że liczba uczestników mogłaby sięgnąć 100–200 tysięcy, wskazując, że dane wywiadowcze tego nie potwierdzają. W odpowiedzi na ćwiczenia litewska armia od sierpnia do września utrzyma najwyższy stan gotowości, a sojusznicy NATO będą je uważnie monitorować i pozostaną w gotowości do natychmiastowej reakcji. Prezydent Gitanas Nausėda ocenił, że tegoroczny „Zapad” będzie dwa lub trzy razy mniejszy niż poprzedni.
Na tle przygotowań do manewrów Litwa i pozostałe państwa bałtyckie rozwijają projekt Bałtyckiej Linii Obrony wzdłuż wschodniej granicy NATO. Godliauskas wyjaśnił, że dotychczasowe, rozproszone działania inżynieryjne zastępuje system warstwowej obrony w głąb terytorium, podzielony na trzy strefy.
Najbliżej granicy, w pasie do pięciu kilometrów, mają powstać przeszkody takie jak zamknięte przejścia graniczne, rowy przeciwczołgowe, „zęby smoka”, pola minowe i umocnione punkty oporu. Druga strefa, do dwudziestu kilometrów od granicy, obejmie m.in. przygotowane do zniszczenia mosty i kolejne umocnienia, a trzecia, sięgająca pięćdziesięciu kilometrów, będzie zawierała dodatkowe przeszkody i elementy infrastruktury możliwe do szybkiego zablokowania. Projekt jest wspólnym przedsięwzięciem Litwy, Łotwy i Estonii, które współpracują także w szkoleniu kadr wojskowych, oraz częścią szerszego planu połączenia bałtyckiej linii obrony z podobnym systemem w Polsce. Inicjatywa ta ma wzmocnić odporność wschodniej flanki NATO w obliczu rosnącego zagrożenia ze strony Rosji i Białorusi.