Zdjęcie: Flickr
29-12-2021 11:19
Wśród ciągłych spekulacji na temat tego, czy prezydent Rosji Władimir Putin przypuści kolejny atak na Ukrainę, w centrum uwagi znalazło się prawdopodobieństwo konfliktu kinetycznego w Europie wzdłuż wschodniej flanki NATO.
Jednak sądząc po zakresie żądań przedstawionych przez Rosję w dwóch tzw. projektach traktatów, odpowiednio z NATO i Stanami Zjednoczonymi, Moskwa nie może mieć złudzeń, że zostaną one zaakceptowane, gdyż przemodelują one bezpieczeństwo euroatlantyckie, tworząc warunki, które podważą zdolność NATO i Ameryki do współpracy z sojusznikami.
Putin mógł już zdecydować się na ruch militarny, a wezwania Zachodu do negocjacji mogłyby stworzyć "maskirowkę", a tym samym stanowić casus belli dla Moskwy, która próbowałaby twierdzić, że Waszyngton odmówił rozważenia jej warunków. Jeśli żądania negocjacji mają jakiś większy cel, to jest nim podział sojuszu. Co najważniejsze, pomysł, że Rosja potrzebowałaby pisemnej gwarancji traktatowej, aby zapobiec przystąpieniu Ukrainy lub Gruzji do NATO, jest absurdalny.
Artykuł Andrew Michty dla "1945" - link do całości w źródle