Zdjęcie: Wikipedia
04-11-2025 11:43
Decyzja prezydenta Łotwy Edgarsa Rinkēvičsa, który odesłał do ponownego rozpatrzenia przez Saeimę ustawę przewidującą wystąpienie kraju z tzw. konwencji stambulskiej, jak podkreślają konstytucjonaliści, była jedynym prawnie dopuszczalnym rozwiązaniem w sytuacji, gdy referendum w tej sprawie nie może zostać przeprowadzone.
Ekspert prawa konstytucyjnego Edgars Pastars zaznaczył, że prezydent działał szybko i zgodnie z prawem, unikając eskalacji sporów. „Rinkēvičs wybrał jedyną drogę, która pozwala na rzeczową dyskusję w granicach prawa” – powiedział, dodając, że to pierwszy przypadek w kadencji obecnego prezydenta, gdy ustawa trafia do parlamentu po raz drugi. Zgodnie z łotewską konstytucją, kwestie dotyczące umów międzynarodowych nie mogą być rozstrzygane w drodze referendum, co – jak tłumaczy Pastars – wykluczało możliwość głosowania powszechnego w sprawie konwencji. Ekspert przypomniał również, że w sprawach międzynarodowych kluczową rolę odgrywa rząd, a parlament nie może pomijać jego stanowiska.
Premier Evika Siliņa pozytywnie oceniła decyzję głowy państwa, wskazując, że w ten sposób uwzględniono głosy społeczeństwa obywatelskiego i partnerów międzynarodowych. Jej zdaniem, jeśli obecny parlament nie potrafi osiągnąć porozumienia, rozsądne będzie powierzenie tej kwestii następnej kadencji.
Tymczasem na platformie „ManaBalss.lv” sprawa wywołała wyjątkowo silny odzew. Inicjatywę wzywającą prezydenta do niepodpisywania ustawy o wystąpieniu z konwencji poparło już ponad 64 tysiące osób, co czyni ją jedną z najpopularniejszych w historii portalu. Równocześnie starsza inicjatywa z 2016 roku, sprzeciwiająca się przystąpieniu do Konwencji, zebrała ponad 33 700 podpisów. Pojawiła się też nowa petycja domagająca się, by prezydent ustawę jednak podpisał – do tej pory poparło ją około 4600 obywateli.
Los ustawy zależy teraz od Saeimy, który zdecyduje, kiedy i w jakiej formie powróci do jej rozpatrzenia. Jeśli w projekcie pojawią się poprawki, prezydent będzie mógł odesłać go ponownie; jeśli nie – będzie musiał go podpisać lub skierować sprawę do Sądu Konstytucyjnego.