Zdjęcie: Twitter
28-06-2022 12:32
Francuski przywódca często używa sformułowania "jednocześnie", aby przypomnieć, że choć Ukraina zasługuje na międzynarodowe wsparcie, to linie komunikacyjne z Rosją muszą zostać zachowane. Za tym krytykowanym podejściem kryje się pewna logika.
Stanowisko Francji w sprawie wojny na Ukrainie jest ostro krytykowane od czasu rozpoczęcia rosyjskiej inwazji w lutym. Wielokrotnie deklarowana przez prezydenta Emmanuela Macrona chęć prowadzenia dialogu z Władimirem Putinem irytowała wielu europejskich partnerów Francji, a niektórzy komentatorzy sugerują, że sama Rosja postrzega to dążenie do dialogu jako francuską słabość.
Z kolei wezwanie francuskiego prezydenta, by "nie upokarzać Rosji", zostało odebrane jako zachęcanie społeczności międzynarodowej do zaakceptowania rosyjskiej okupacji terytorium Ukrainy jako faktów dokonanych, w czasie gdy Waszyngton i Londyn powtarzały, że są zdecydowane surowo ukarać rosyjską agresję. Oceniając - jak uczynił to prezydent Francji w swoim przemówieniu z okazji Dnia Europy w Parlamencie Europejskim 9 maja - że przystąpienie Kijowa do UE zajmie "dziesięciolecia", Pałac Elizejski został ponownie oskarżone o zdradę ofiary agresji.
Ta sekwencja wydarzeń ożywiła napięcia, jakie pojawiły się kilka lat wcześniej, gdy Macron opowiedział się za wznowieniem dialogu z Moskwą i gdy zdiagnozował, że NATO jest "mózgowo martwe".
Frédéric Charillon na łamach Instytutu RUSI - link do całości w źródle