Zdjęcie: Wikipedia
08-04-2025 14:45
Ksiądz Henryk Okołotowicz, który 8 kwietnia obchodzi swoje 65 urodziny za kratami aresztu śledczego w Mińsku, przekazał wiernym poruszające przesłanie, w którym nazywa swój proces „politycznym pokazem siły przeciw Kościołowi katolickiemu w Białorusi”. Skazany na 11 lat więzienia pod zarzutem zdrady państwa i rzekomego szpiegostwa na rzecz Polski i Watykanu, duchowny stanowczo zaprzecza wszystkim oskarżeniom. „Nigdy nie byłem niczyim szpiegiem – jestem sługą Boga”, podkreślił, dodając, że osądza się nie jego, lecz cały Kościół.
Odwołując się do słów kardynała Kazimierza Świątka, który również przeszedł przez białoruskie więzienia, ksiądz Henryk zauważył, że prześladowanie duchowieństwa ma na celu „zamknięcie nam ust, by Kościół katolicki przestał mówić prawdę”. Jego zdaniem akt oskarżenia opiera się wyłącznie na „kłamstwach, szantażu i groźbach”, a wśród dziesiątek świadków – w tym urzędników i wojskowych – nikt nie złożył przeciw niemu obciążających zeznań.
W przekazanym liście ksiądz zwraca uwagę na błędne tłumaczenie tekstu po polsku, który został włączony do materiałów sprawy. Pojawienie się ekspertów z ministerstwa obrony sugeruje, że próbowano mu przypisać rzekome przekazywanie informacji o charakterze wojskowym. Okołotowicz twierdzi, że celem było nie tylko jego skazanie, ale też konfiskata ofiar pieniężnych od wiernych i żądanie dodatkowych kwot pod pretekstem „wyrządzonych szkód”.
Odmówił również współpracy z organami ścigania, gdy próbowano go skłonić do prowokacji przeciw hierarchom Kościoła. Mimo represji, ksiądz Henryk pozostaje niezłomny: Pozbawiony możliwości odprawiania Mszy Świętej i dostępu do kaplicy więziennej, która według strażników „nie jest dla niego”, zauważa: „W takich miejscach nie ma pojęcia o wartościach chrześcijańskich, relacjach międzyludzkich, o Dziesięciu Przykazaniach, nie znają Chrystusa ani Biblii”.
Chociaż ksiądz cierpi na choroby serca, nadciśnienie, cukrzycę i inne poważne schorzenia, nie otrzymuje niezbędnej pomocy medycznej. Wkrótce ma zostać przewieziony do kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. Jego proces, który toczył się za zamkniętymi drzwiami, zakończył się 30 grudnia 2024 roku. Żaden z przedstawicieli wyższego duchowieństwa ani z nuncjatury apostolskiej nie pojawił się na ogłoszeniu wyroku.