Zdjęcie: Flickr
22-07-2022 12:14
Premier Białorusi Raman Hałouczenka nie uważa cukru za dobrą inwestycję. Tak skomentował sytuację wokół popytu na cukier, który także pojawił się na Białorusi. Według niego, panika znów powstała z niczego, gdyż na Białorusi jest wystarczająco dużo cukru.
"Mamy standardową sprzedaż na poziomie ok. 800 ton, ale kiedy, jak przypuszczam, w Brześciu wybuchła ta gorączka, natychmiast skoczyła ona do 4 tysięcy ton dziennie. Teraz sprzedaż wynosi trzy tysiące ton dziennie - czyli panika ustępuje - powiedział. Premier powiedział też, że w ubiegłym roku na Białorusi wyprodukowano 530 tys. ton cukru, z czego 370 tys. ton było przeznaczone na rynek krajowy. Teraz w białoruskich magazynach znajduje się 98 tys. ton cukru.
Według niego, nawet jeśli ludzie nadal będą kupować cukier w "karkołomnym tempie", to i tak wystarczy go przed zbiorami buraków cukrowych. "To jest nawet trochę śmieszne, żeby to komentować. Więc jeśli nie ma gdzie wydać pieniędzy... No to cukier nie jest dobrą inwestycją" - powiedział Hałouczenka.
Przy okazji warto zwrócić uwagę na wtrącenie kwestii granicznego Brześcia - jak wiadomo po ogłoszeniu możliwości bezwizowej wizyty dla Polaków na Białorusi, władze reżimu Łukaszenki uzyskały wygodne wytłumaczenie różnego rodzaju wydarzeń, w tym tak prozaicznych, jak sprawa wzrostu zakupów cukru.