Zdjęcie: Pixabay
22-04-2022 15:31
Brutalne działania Rosji na Ukrainie nie stanowią ludobójstwa w świetle obowiązującej definicji prawnej, powiedział wczoraj prokurator generalny Estonii Andres Parmas. Jego zdaniem należy rozszerzyć zakres przepisów. W czwartek Riigikogu przyjął oświadczenie, w którym zbrodnie popełnione przez rosyjskie kierownictwo polityczne i siły zbrojne na Ukrainie nazwano ludobójstwem. Kilka godzin wcześniej podobne oświadczenie przyjęła Łotwa.
Prokurator generalny stwierdził, że Rosja popełniła zbrodnie wojenne, w tym ataki na ludność cywilną i infrastrukturę cywilną, branie zakładników, deportacje, pozasądowe egzekucje i zabójstwa - krótko mówiąc, zbrodnie agresji. Parmas stwierdził jednak, że zbrodnie te nie odpowiadają definicji zawartej w Konwencji ONZ przeciwko ludobójstwu, którą nazwał bardzo wąską i szczegółową. Wynika to głównie z tego, jakie kraje negocjowały tę konwencję.
"Konwencja ta została uzgodniona i wynegocjowana w 1948 roku, a Związek Radziecki i Chiny, jako kraje negocjujące, bardzo ciężko pracowały nad tym, aby niektóre z działań i celów, które są obecnie realizowane na przykład na Ukrainie, nie były objęte tą definicją" - powiedział. Zgodnie z prawem międzynarodowym, zbrodnia ludobójstwa może być stosowana tylko wtedy, gdy celem jest całkowite zniszczenie grupy ludzi ze względu na ich narodowość, pochodzenie etniczne, rasę lub religię. Jednak grupa polityczna, taka jak banderowcy czy naziści, których Rosja chce zniszczyć na Ukrainie, nie mieści się w tej definicji. Nie mieści się w niej również wymazywanie kultury czy niszczenie tożsamości poprzez asymilację.
Ekspert prawny uważa, że nadszedł czas, aby rozszerzyć tę definicję. "Sformułowania prawne dotyczące ludobójstwa pozostawiają wiele do życzenia. Naprawdę nie jest zbyt wyczerpujące i logiczne, co jest, a co nie jest objęte tą zbrodnią" - powiedział, dodając, że dobrze by było, gdyby te dyskusje doprowadziły do rozszerzenia pojęcia ludobójstwa. Dowody mogą być zbierane tutaj w formie zeznań świadków - uchodźców szukających bezpieczeństwa w Estonii. "Być może znajdziemy też sprawców" - powiedział. Prokurator generalny powiedział, że choć należy przestrzegać procedur prawnych, to trop będzie prowadził z powrotem do prezydenta Rosji Władimira Putina.
"Śmiem twierdzić, że są powody, by podejrzewać Putina osobiście o mniej więcej każdy zły uczynek, który został dokonany na Ukrainie, czego dowodem jest choćby to, że sprawcy masakry w Buczy, cały oddział, otrzymał honorowy tytuł i został wspomniany przez prezydenta Rosji. Obrzydliwe. Niestety, tylko na tej podstawie nie możemy prawnie zakwalifikować kogoś jako zbrodniarza" - powiedział.