Zdjęcie: Pixabay
08-07-2024 09:50
Bardzo powoli przebiega desowietyzacja łotewskiej przestrzeni publicznej. Jak podały media państwowe, od początku pełnoskalowej inwazji rosyjskiej na Ukrainie, Łotwa zaczęła zmieniać nazwy ulic przypominające okupację sowiecką. Jednak z biegiem czasu, zmiany wyhamowały, w efekcie do tej chwili tylko około 20% takich ulic zostało przemianowanych.
Te dwadzieścia procent, to około 30 ze 140 nazw, które Centrum Pamięci Publicznej uznało jako gloryfikujące reżimy komunistyczne i totalitarne lub rusyfikację. Aby przyspieszyć ten proces, historycy dwukrotnie składali wniosek do Saeimy, ale nie zyskało to poparcia wśród partii.
"W wielu miejscowościach nie odpowiadają na nasze wnioski o zmianę nazw lub mówią, że nie ma to znaczenia ani sensu. Znajdują też różne pseudoargumenty. Pytanie brzmi: dlaczego musimy zachować nazwy, które zostały ustanowione przez obce mocarstwo, które gloryfikują ludzi, którzy okupowali Łotwę?" - pyta Kārlis Kangeris, historyk i przewodniczący Centrum Pamięci Publicznej.
Powolność gminy w zmianie nazw ulic tłumaczy się innymi pilniejszymi pracami i oszczędnością pieniędzy. Jedyną łotewską gminą, która nie idzie na kompromis i zasadniczo nie zmienia nazw ulic, jest Dyneburg. Andrejs Elksniņš, bezpartyjny burmistrz tego miasta, potwierdza, że w mieście nie ma ulic, których nazwy należałoby zmienić, a jako przykłady podaje nazwy ulic Lermontowa czy Mendelejewa.
Historyk Kārlis Kangeris podkreśla, że nie kwestionuje spuścizny literackiej poetów i pisarzy ani wkładu naukowców, ale raczej ich działalność polityczną. I że nazwy ulic były kiedyś celowo poddawane rusyfikacji. "W ten sposób próbowano pokazać, że kultura pochodzi ze Wschodu. Powoli wpaja się ideę, że wszystko, co dobre, pochodzi ze Wschodu" - wyjaśnia historyk. Do tej pory projekt ustawy nie uzyskał poparcia, ale stowarzyszenie jest zdeterminowane, aby zarówno nadal docierać do gmin, jak i do Saeimy, aby ostatecznie pozbyć się sowieckiej spuścizny.