Zdjęcie: Wikipedia
18-07-2022 08:29
Wczoraj, w centrum stolicy Gagauzji, autonomicznego regionu Mołdawii, odbył się protest przeciwko rosnącym cenom energii, żywności i paliw. Według organizatora protestu, szefa rady nadzorczej Teleradia Gagauzja Michaiła Włacha, wiece przeciwko podwyżkom cen odbyły się także w innych miastach Gagauzji.
"Mamy bardzo biedny kraj. Kiedy ceny idą w górę, wszyscy odczuwają to znacznie mocniej niż w jakimkolwiek innym kraju UE. Protesty zmuszają władze do myślenia o tym, że zbliża się zima. Nie tylko rekompensata [za rosnące ceny - red.] jest potrzebna, musimy więc iść i negocjować. Przede wszystkim musimy rozwijać gospodarkę naszego kraju" - powiedział burmistrz Komratu, Siergiej Anastasow, zwracając się do protestujących. Protestujący przemaszerowali centralną ulicą Komratu, skandując: "Precz z Maią Sandu, precz z Gavrilițą", "Rosja!". Protestujący przyjęli rezolucję, w której domagali się dymisji rządu.
Należy zauważyć, że mołdawskie kłopoty z tym małym, bo liczącym zaledwie około 135 tysięcy mieszkańców ( dla porównania Naddniestrze ma ok. cztery razy więcej mieszkańców), regionem Mołdawii ostatnio zaczęły się nasilać. W ciągu ostatnich tygodni, władze w Kiszyniowie odrzuciły projekt budżetu uchwalony przez lokalny parlament, natomiast sama Gagauzja z zastrzeżeniami zareagowała na wiadomość o kandydaturze Mołdawii na członka UE.
Dodatkowo, prócz kwestii prorosyjskich wpływów wśród mieszkańców, nie poprawia nastrojów społecznych powtarzający się od tygodni w Mołdawii atak w postaci fałszywych alarmów bombowych, który dotyka wszystkie instytucje kraju. W dniu protestu, takie fałszywe alarmy spowodowały ewakuację pasażerów z lotniska w Kiszyniowie, a w samym Komracie fałszywe alarmy dotyczyły także budynków władz lokalnych. Prezydent Maia Sandu w minionym tygodniu, zauważyła, że alarmy są próbą destablizacji sytuacji w kraju.