Zdjęcie: Gyan Fernando Flickr.com
07-08-2025 13:27
Władze Naddniestrza zdecydowały o przedłużeniu stanu wyjątkowego w gospodarce do końca sierpnia, tłumacząc to trwającymi problemami z dostawami gazu. Decyzję podjęto podczas nadzwyczajnej sesji parlamentu, która odbyła się 6 sierpnia w trybie zdalnym. Kryzys energetyczny, trwający od miesięcy, utrudnia funkcjonowanie regionu, szczególnie przemysłu, który według władz lokalnych ma priorytet w dostępie do gazu.
W związku z trudną sytuacją ekonomiczną, wprowadzono też zmiany w wypłatach wynagrodzeń dla pracowników sektora publicznego – do końca września pensje będą wypłacane raz w miesiącu, zamiast w dwóch ratach. Jednocześnie władze przygotowują się do zimy, instalując kotły na paliwo stałe w szpitalach i ośrodkach opieki, by ograniczyć zużycie gazu i uczynić alternatywne źródła ogrzewania rozwiązaniem długoterminowym.
Na tle problemów energetycznych pojawiły się również kontrowersje związane z próbą importu towarów o możliwym zastosowaniu wojskowym. W 2024 roku na granicy rumuńsko-mołdawskiej zatrzymano dziesięć ciężarówek z tkaniną szklaną pochodzącą z Białorusi, przeznaczoną dla fabryki „Moldavizolit” w Tyraspolu. Oficjalnie materiał miał być wykorzystany do produkcji wind, jednak rumuńskie służby podejrzewają, że może on służyć do wytwarzania komponentów dla dronów i innego sprzętu wojskowego.
Według portalu reform.news, który powołuje się na ustalenia rumuńskiego dziennika Ziarul de Iași, „Moldavizolit” jest powiązany z rosyjskim przemysłem obronnym poprzez wcześniejsze kontrakty z Ministerstwem Obrony Rosji, a jego produkcja może obejmować elementy wykorzystywane w systemach elektronicznych – od sprzętu AGD po uzbrojenie. Mołdawski wicepremier już w kwietniu informował, że firma znalazła się na liście podmiotów objętych zakazem eksportu z powodów bezpieczeństwa.
Choć we wrześniu 2024 roku mołdawskie media informowały o wstrzymaniu działalności zakładu, transporty z materiałami dla niego nadal trafiały na granicę. Ostatnie z nich przybyły na przełomie września i października, a rumuńska służba celna zarekwirowała ładunki warte ponad 3 miliony euro z powodu nieprawidłowości w dokumentach i wątpliwości co do pochodzenia towaru. Sprawą zajmuje się prokuratura. Przedstawiciele czeskiej firmy odpowiedzialnej za import odpierają zarzuty, utrzymując, że towar nie ma zastosowania militarnego i został wysłany przed wprowadzeniem zakazu importu z Białorusi.