Zdjęcie: Wikipedia

Martin Herem o znaczeniu zapasów amunicji

10-09-2024 08:12

Były szef Estońskich Sił Obronnych (EDF) gen. Martin Herem powiedział, że jeśli EDF nie otrzyma amunicji o wartości co najmniej 1,6 mld euro, to w przypadku rosyjskiego ataku walki toczyłyby się na terytorium Estonii, nawet gdyby NATO interweniowało na wczesnym etapie. Słowa byłego szefa EDF należy jednak rozpatrywać w szerszym kontekście.

„Właśnie to dzieje się obecnie na Ukrainie. Linia frontu to jedno, ale wystrzeliwanie pocisków w głąb kraju to zupełnie inna sprawa. Aby temu zapobiec, niezależnie od tego, czy mówimy o działaniach po wybuchu konfliktu, czy o sygnale dla Rosji, że jeśli to zrobią, to odpowiemy, potrzebna jest odpowiednia ilość odpowiedniego rodzaju amunicji. Sprzęt do wystrzeliwania tych pocisków już mamy lub zasadniczo zdobędziemy w ciągu najbliższego półtora roku” – dodał Herem.

Według Herema estońscy żołnierze są dziś lepiej przygotowani niż ich ukraińscy odpowiednicy w lutym 2022 r. Bardziej pilną kwestią jest brak amunicji. „Oczywiście, że zawsze potrzebowalibyśmy więcej ludzi. Ale nauczyliśmy Ukraińców, jak strzelać z artylerii w ciągu 18 dni. Ukraińskich żołnierzy wyszkoliliśmy w zasadzie w ciągu dwóch tygodni. Więc myślę, że to bardzo mały problem. Ale nie możemy zdobyć amunicji z żadnego miejsca w ciągu dwóch tygodni. Jeśli nie dostaniemy jej dzisiaj, nie będziemy jej mieć za trzy lata” – powiedział i dodał „Nie jestem pewien, czy za trzy lata, jeśli nie będziemy mieli amunicji, Rosja nie wystawi nas na próbę”.

Dla kontekstu należy przywołać dwa fakty. Zwłaszcza od zeszłego tygodnia wzmógł się nacisk wojska na decydentów, w tym na siły polityczne w parlamencie. A druga kwestia to fakt, że wczoraj rozpoczęła się w Riigikogu sesja jesienna, w trakcie której posłowie będą rozpatrywać cięcia budżetowe. Do tej chwili estoński minister finansów twierdził, że nie ma możliwości znalezienia środków na potrzebną amunicję.