Zdjęcie: Pixabay
10-03-2022 09:19
"Wobec Łotwy nie ma bezpośredniego zagrożenia militarnego" - uspokajają politycy. Jednak wydarzenia na Ukrainie sprawiają, że także media łotewskie zastanawiają się jak Łotysze przygotowani są na takie zagrożenie. Na nagraniu z bombardowania Kijowa widzimy cywilów ukrywających się na stacjach metra lub schronach. Ale czy w takiej sytuacji byłoby na Łotwie miejsce aby się schronić?
Podczas zimnej wojny na Łotwie zbudowano setki schronów dla sowieckiej nomenklatury i personelu wojskowego, aby mogli schronić się w przypadku wojny nuklearnej. Po odzyskaniu niepodległości państwo formalnie zajęło się tymi obiektami ochrony ludności, ale praktycznie nie dokonano żadnych inwestycji ani konserwacji.
Podczas kryzysu z 2008 roku, w celu zaoszczędzenia pieniędzy, rząd cofnął status pozostałych 300 schronów jako obiektów obrony cywilnej, pozostawiając właścicielom swobodę ich dysponowania. Większość z nich jest sprywatyzowana, rozebrana, zalana, zawalona lub wykorzystywana do innych celów, takich jak warsztat przemysłowy, magazyn czy muzeum.
Pod koniec lat 80 w Rydze istniało około 20 schronów, z których każdy mógł pomieścić od kilkuset do ponad 1000 osób. Dziś w posiadaniu gminy pozostały tylko cztery schrony i żaden z nich nie może być wykorzystany do pierwotnego celu. "Zlecaliśmy badania, angażując przedstawicieli Narodowych Sił Zbrojnych, aby sprawdzić, czy obecne obiekty nadają się do schronienia ludzi i co należy poprawić, jeśli nie nadają się do tego celu w tej chwili" – wyjaśniła Linda Ozola, radna odpowiedzialna za Plan Ochrony Ludności Miasta Rygi.
W planach ochrony ludności zarówno miasta Ryga, jak i Łotwy nacisk w przypadku zagrożenia militarnego kładziony jest na powiadomienie i ewakuację ludności, a nie na schrony. Każdy musi więc zadbać o miejsce, w którym można bezpiecznie czekać na ewakuację. „W tej chwili na Łotwie nie mamy takiej oficjalnej infrastruktury. Ale jeśli spojrzymy na ujęcia i zdjęcia z Ukrainy, miejscem, w którym ludzie chronią się przed strzelaniną, są piwnice domów mieszkalnych” – wyjaśniła Linda Curika,doradca Ministra Spraw Wewnętrznych.