Zdjęcie: V. Radžiūnas LRT
23-01-2024 09:54
Według sondażu przeprowadzonego na zlecenie LRT, 70 procent mieszkańców Litwy nie poparłoby powszechnego poboru do wojska zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Eksperci twierdzą, że wpływ na to mają stereotypy i sposób postrzegania społeczeństwa, w jaki sposób przyczyniłyby się one do obronności kraju.
Zapewne dlatego kwestia powszechnego poboru do wojska i poboru kobiet nie znajduje się obecnie w programie politycznym. Z badania wynika, że popiera taką formę poboru co czwarty ankietowany dorosły mieszkaniec Litwy (6% całkowicie popiera, 19% raczej), natomiast większość (siedmiu na dziesięciu) mieszkańców kraju nie popiera takiej propozycji, przy czym 32% badanych nie popiera go w pełni, a 38% raczej się nie zgadza, z kolei 5 procent respondentów nie mieało na ten temat zdania lub nie odpowiedzieli na to pytanie.
Przeciwni takiemu rozwiązaniu są raczej mieszkańcy mniejszych miast (74%), respondenci z niepełnym wykształceniem średnim (82%), bezrobotni i gospodynie domowe (78%) oraz młodzież studiująca (78%), respondenci narodowości nielitewskiej (80%).
Prof. dr Dovilė Jakniūnaitė z Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Nauk Politycznych Uniwersytetu Wileńskiego, zwraca uwagę, że 70% osób, które nie popierają powszechnego poboru mężczyzn i kobiet, to znacząca liczba. "Politykom będzie bardzo trudno sprzedać ten pomysł. Być może to w pewnym stopniu wyjaśnia, dlaczego pomysł utknął tak długo" - powiedziała prof. Jakniūnaitė.
Emerytowany pułkownik Gintaras Bagdonas podkreśla, że jeśli 70% populacji nie popiera powszechnego poboru mężczyzn i kobiet, to nie odrobiliśmy całej pracy domowej, dyskutując o obronie narodowej. "Obrona zaczyna się od nas. Oczywiście kraje NATO będą za nas walczyć i nas bronić, ale przede wszystkim musimy być przygotowani do obrony naszego własnego podwórka, naszego własnego kraju, naszego własnego miasta, nas samych. Musimy o tym rozmawiać. Jesteśmy w sytuacji, w której musimy być jak Izrael do kwadratu" - powiedział Gintaras Bagdonas. Według Bagdonasa, 10 lub 15 lat temu, kiedy żyliśmy w iluzji globalnego pokoju, osłabialiśmy zdolności obronne kraju i myśleliśmy, że bezpieczeństwo i pokój są czymś oczywistym. Ostrzega jednak, że tak nie jest.
Zaznacza, że ważne jest również, aby nasza determinacja i wola obrony naszego kraju została dostrzeżona przez "tych, którzy siedzą na Kremlu z Putinem na czele". "Tylko to zapewni nam bezpieczeństwo. Pamiętajmy, co wydarzyło się w lutym 2022 r., (...) Putin i jego kompania źle obliczyli gotowość Ukraińców do walki o swój kraj i swoją przyszłość. Źle obliczyli, myśleli, że sprawy potoczą się inaczej. To jest odpowiedź na potrzebę przekonującego przygotowania, (...) agresor wierzy tylko w to, co widzi, wie i czuje" - mówi emerytowany pułkownik.