Zdjęcie: Pixabay
09-12-2021 11:21
Mantas Bartuška, szef Kolei Litewskich, twierdzi, że na tę chwilę nie ma podstaw prawnych do rozwiązania umowy z białoruskim producentem nawozów Belaruskali. Potwierdził, że poinformowano o tym Ministra Transportu i Łączności Mariusa Skuodisa oraz Ministra Spraw Zagranicznych Gabrieliusa Landsbergisa.
„Umowa została podpisana ze zobowiązaniami obu stron. Jeśli jedna lub druga strona naruszy umowę, [...] rekompensuje tę szkodę” – powiedział, dodając, że w takim przypadku kara dla państwa może sięgać setek milionów euro. Dyrektor Generalny Kolei Litewskich zapewnił, że po ogłoszeniu przez USA nadchodzących sankcji dla Belaruskali wielokrotnie omawiał tę sytuację z urzędnikami państwowymi.
„Jak powiedziałem, potrzebujemy rozwiązania prawnego ze strony instytucji państwowych, aby zawiesić umowę, bo inaczej musimy wypełnić nasze zobowiązania międzynarodowe, a ta sprawa jest w rękach państwa” – skomentował Bartuška.
Po wejściu w życie w środę amerykańskich sankcji wobec Belaruskali, państwowe Koleje Litewskie będą nadal w grudniu transportować nawozy firmy do portu w Kłajpedzie. Przewoźnik LTG Cargo należący do grupy ma przewieźć w grudniu około 1 miliona ton nawozu. Oznacza to, że tak jak poprzednio przez terytorium Litwy przejeżdżać będzie 6-9 pociągów dziennie. Zgodnie z umową z Kolejami Litewskimi, białoruska firma zapłaciła za te ładunki z góry. Bartuška dodał, że gdyby umowa z Belaruskali zostałaby zawieszona, to Koleje Litewskie straciłyby 120 mln euro, i w efekcie firma potrzebowałaby dotacji w wysokości około 49 mln euro rocznie.
Natomiast minister spraw zagranicznych Gabrielius Landsbergis odrzucił twierdzenia Mantasa Bartuški, mówiąc, że dowiedział się o tych informacjach dopiero w ostatnich dniach przed wprowadzeniem sankcji. Natomiast jak poinformował minister, jeszcze wczoraj przekazał premier Litwy decyzję, że jest gotów ustąpić ze stanowiska ministra spraw zagranicznych.