Zdjęcie: Pixabay
19-04-2023 12:45
Po jednogłośnym przyjęciu we wtorek przez rosyjską Dumę oświadczenia potępiającego rzekomo dyskryminacyjną politykę Litwy i innych państw bałtyckich wobec osób rosyjskojęzycznych, minister spraw zagranicznych Litwy Gabrielius Landsbergis powiedział, że takie oceny nie są zgodne z rzeczywistością i przypominają rosyjską rozprawę z cudzoziemcami.
Jak wynika z oświadczenia rosyjskiego parlamentu, kraje bałtyckie starają się wykluczyć język rosyjski ze wszystkich sfer społecznych, mediów i edukacji, a ich władze "nie kryją swoich neofaszystowskich powiązań". "W rzeczywistości nie ma tym nic nowego. Wydaje mi się, że bardzo trudno jest obiektywnie patrzeć na takie informacje, biorąc pod uwagę to, co sama Rosja robi swoim obywatelom" - powiedział minister Landsbergis, komentując oświadczenie. W dokumencie przyjętym przez rosyjskich deputowanych czytamy, że jego członkowie "potępiają represyjną politykę rządów Łotwy, Litwy i Estonii wobec ludności rosyjskojęzycznej". Te trzy kraje oskarżane są także o długotrwały nacjonalizm i nietolerancję wobec Rosjan, rusofobię, zastraszanie w szkołach i przedszkolach oraz bezczeszczenie dziedzictwa kulturowego i pamięci.
"Nie ma chyba większego kraju, który bardziej represjonuje swoją ludność, wysyłając ją na front jak mięso armatnie. Jeśli mówimy o represjach, to czy opozycja, która wybrała Litwę jako swoje schronienie, nie jest represją, jeśli jedyną drogą dla nich jest ucieczka?" - powiedział szef litewskiej dyplomacji, który przypomniał także niedawny wyrok 25 lat więzienia wobec rosyjskiego opozycjonisty Władimira Kara-Murzy.