Zdjęcie: Pixabay
26-02-2024 12:36
Jak informowały wczoraj niezależne media białoruskie, sobotnia akcja z pokazem przekazu Swiatłany Cichanouskiej w sieci telebimów na terenie całego kraju, odniosła pewien sukces. Akcję zorganizowało stowarzyszenie byłych funkcjonariuszy bezpieczeństwa BELPOL. Tymczasem władze reżimu zareagowały na ten fakt w sposób standardowy. Następnego dnia poinformowano, że zatrzymano czterech pracowników firmy Legion-104 , która jest odpowiedzialna za obsługę i emisję treści medialnych i reklam na telebimach.
"Zatrzymani pracownicy firmy Legion-104 nie mają nic wspólnego z hakowaniem w sieci. Żadna z osób biorących udział w akcji nie przebywa na Białorusi. Co faktycznie zostało potwierdzone, ponieważ ci ludzie byli zatrzymywani rzekomo po prostu za udział w protestach" - powiedział Uładzimir Żigar z BELPOL.
Uważa, że pracownicy Legionu-104 zostali zatrzymani, aby siły bezpieczeństwa „mogły zameldować” swojemu kierownictwu o pomyślnym rozwiązaniu sprawy. „Siły bezpieczeństwa boją się kary” – mówi przedstawiciel stowarzyszenia. „Z obawy przed swoimi przełożonymi systematycznie karmią go dezinformacją na temat schwytanych „ekstremistów”, aby się chronić.
Według Uładzimira Żigara apel Swiatłany Cichanouskiej z 24 lutego został wyświetlony na ponad 2000 telebimach w sklepach na całej Białorusi i w stołecznym metrze. Pokaz zapętlonego przekazu trwał średnio około dwóch godzin, aż administratorom udało się wyłączyć transmisję. „Najważniejsze jest to, że każdy obywatel Białorusi widział nasze symbole narodowe i Swiatłanę Cichanouską. To zainspirowało ludzi. Nawet 3,5 roku po wyborach walka o wolność na Białorusi trwa." - powiedział Żigar.