Zdjęcie: Pixabay
09-09-2024 11:52
Spore dyskusje medialne wywołała w ostatnich dniach informacja o tym, iż delegacja sześciu posłów Riigikogu, członków Grupy Przyjaźni z Chinami, odbyła 10-dniową wizytę w Chinach. Koszty pobytu na miejscu pokryły Chiny, a strona estońska płaciła jedynie za bilety lotnicze. Riigikogu potwierdził, że powszechną praktyką jest pokrywanie przez stronę przyjmującą wydatków obcych delegacji parlamentarnych.
Które kraje uznać za demokratyczne, a które nie, zależy od każdego człowieka, powiedział Andirej Korobeinik z estońskiej Partii Centrum po wizycie w Chinach. "To była raczej zwyczajna wizyta parlamentarna w obcym kraju. Wiele takich grup parlamentarnych odwiedza Estonię. Sam się z nimi spotykałem. Zazwyczaj interesują się e-państwem i innymi tego typu tematami w Estonii. Dla niektórych Estonia jest ważnym partnerem gospodarczym. Chiny są kluczowym partnerem gospodarczym dla Unii Europejskiej. Niestety, nasze stosunki handlowe są mocno nastawione na import – eksport Europy z Chin stanowi połowę tego, co kupujemy." - stwierdził poseł.
"Na pewno nie wstydzę się tej wizyty. Ale jeszcze raz, jeśli Estonia uzna, że nie powinniśmy kontynuować współpracy z Chinami, musimy odwołać naszego ambasadora i zamknąć wszystkie inne kanały komunikacji." - stwierdził Korobeinik.
Tymczasem zdaniem Urmasa Hybepappela, analityka z Centrum Azjatyckiego Uniwersytetu w Dorpacie (Tartu), działania Chin w zakresie wywierania wpływu są umiejętne i nie można ich porównać z prymitywną propagandą sowiecką z przeszłości. Jego zdaniem zwrócenie uwagi opinii publicznej na niedawną długą wizytę członków Riigikogu w Chinach jest w pełni uzasadnione. „Myślę, że słusznie zwrócono uwagę na te oznaki zagrożenia. Należy przyjrzeć się moralnej stronie tej wizyty i przeanalizować szczegóły” – stwierdził ekspert. „Niepokój budzą szczegóły, w tym fakt, że państwo chińskie częściowo zapłaciło za tę podróż.”
Jednocześnie analityk uważa, że nie można całkowicie rezygnować z kontaktów z Chinami.„Jedno jest pewne: z Chinami trzeba współpracować nawet w najtrudniejszych czasach, a teraz oczywiście nie jest najlepszy czas w stosunkach estońsko-chińskich” – zauważył analityk.