Zdjęcie: Flickr
06-02-2025 12:39
Jak wspominaliśmy niedawno, kryzys energetyczny to tylko jedna odsłona trudnej sytuacji w Mołdawii. Obok toczy się cały czas walka polityczna o wpływy przez zbliżającymi się powoli wyborami parlamentarnymi w tym kraju. Wczoraj dużym wydarzeniem medialnym było aresztowanie Aleksandra Dodona, brata byłego prezydenta i przywódcy Partii Socjalistów Igora Dodona, którego dokonano na polecenie Prokuratury ds. Zwalczania Korupcji. Aleksander Dodon został zatrzymany na lotnisku w Kiszyniowie, tuż po jego powrocie do Mołdawii.
Postawiono mu zarzuty współudziału w nielegalnym wzbogaceniu, a sprawa została wszczęta w 2022 roku. Dzisiaj poinformowano, że został on zwolniony za kaucją. Prokuratura Krajowa do spraw Zwalczania Korupcji, podała, że został on przesłuchany i zwolniony, gdyż nie było już potrzeby jego obecności w toku dalszych czynności śledczych. Były prezydent Mołdawii i lider Partii Socjalistów (PSRM) Igor Dodon stwierdził, że rządząca Partia Akcji i Solidarności (PAS) kontynuuje „represje”.
„Wcześniej władze prześladowały innych członków mojej rodziny, publicznie upokarzały moją matkę, żonę i szwagra. Teraz przyszła kolej na brata. Jest mi przykro, że ludzie mi bliscy są zastraszani i prześladowani tylko dlatego, że są moimi krewnymi. (…) Trzeba zrozumieć, że to, co się dzieje, jest formą terroru praktykowaną przez policję polityczną stworzoną przez rząd PAS” – powiedział Igor Dodon. Rzeczniczka PAS Adriana Vlas, komentując oskarżenia Dodona, nazwała je „bzdurami”. „Sprawiedliwość musi spełniać swoje zadanie” – powiedziała Adriana Vlas. "To tania próba zrobienia z siebie ofiary ze strony tego polityka. Nie mamy w tym żadnego interesu, pozwólmy wymiarowi sprawiedliwości wykonywać swoją pracę, niezależnie od tego, czy mówimy o kimś z polityki, czy spoza niej." - powiedział z kolei Igor Grosu, przewodniczący parlamentu Mołdawii.
Tymczasem Grosu skrytykował jednego z członków prorosyjskiego sojuszu partyjnego Alternatywa, byłego prokuratora generalnego Alexandru Stoianoglo, za jego propozycję uregulowania głosowania diaspory w wyborach. Według Grosu „blok Alternatywa rywalizuje dla Rosji z Dodonem o to, kto mocniej uderzy w diasporę”. „Zwolennicy korupcji i grup przestępczych chcą, abyśmy wrócili do niesławnych czasów, gdy tysiące Mołdawian nie mogło głosować z powodu braku kart do głosowania lub lokali wyborczych za granicą.(...) Kreml i jego lokalni przedstawiciele rozumieją, że bez względu na to, ile głosów będą próbowali kupić i ile propagandy rzucą w przestrzeń publiczną, nie uda im się stłumić pragnienia Mołdawian, by żyć swobodnie i dostatnio w europejskiej rodzinie. Dlatego chcą ograniczyć prawa wyborcze Mołdawian żyjących na emigracji. Nie uda im się” – napisał Grosu.
Z kolei dalej toczy się sprawa oskarżonej o korupcję, baszkan Gagauzji Evghenii Guțul, która toczy się od kwietnia zeszłego roku. Była członkini zdelegalizowanej partii „Șor” zeznawała przeciwko Guțul, w sprawie nielegalnego finansowania partii. Na rozprawie opowiedziała o strukturze partii, wynagrodzeniach „w kopertach” i wwozie gotówki do Mołdawii. Według świadka finansowanie partii zapewniał Ilan Șor, lecz źródło środków pozostaje nieznane. Lokalne struktury zbierały fikcyjne „darowizny” na podstawie paszportów sympatyków, pozostawiając daty wpłat puste. Potwierdziła również, że członkowie partii regularnie podróżowali do Moskwy, przywożąc po 8000 dolarów na osobę. Sama także uczestniczyła w wypłatach gotówki „w kopertach”. Obrońcy Guțul i Popan kwestionowali status świadka, wskazując, że figuruje jako podejrzana, a długi czas przesłuchań mógł sugerować presję. Prokuratura zapewniła, że została zwolniona z odpowiedzialności karnej. Świadek utrzymuje, że zeznawała dobrowolnie.