Zdjęcie: Pixabay
21-12-2021 10:32
Sojusznicy NATO pogodzili się z koniecznością negocjacji z Rosją, pomimo niemożności spełnienia wielu żądań Moskwy dotyczących sojuszu dowodzonego przez USA w Europie, w miarę jak rośnie presja na znalezienie dyplomatycznego rozwiązania dla rosnącego napięcia militarnego w sprawie Ukrainy - donosi Financial Times.
"Zachodni politycy prywatnie odrzucili prawie wszystkie te żądania jako niewiarygodne i sprzeczne z traktatami postzimnowojennymi, gwarantującymi suwerennym państwom prawo do wyboru polityki obronnej. Przyznają jednak, że zamknięcie drzwi na wstępną ofertę dyplomatyczną Moskwy może pogorszyć sytuację. Ich zdaniem propozycje są szansą na dialog obok gróźb sankcji, gdyby Moskwa podjęła kroki zagrażające Ukrainie."
Z publikacji wynika, że Rada Pólnocnoatlantycka poinformowała, że jest "gotowa do znaczącego dialogu z Rosją ... na zasadzie wzajemności". "Problem polega na tym, że jeśli powiesz "nie" [żądaniom Moskwy], to nie masz przestrzeni do rozmów" - powiedział wysoki rangą natowski dyplomata, który dodał, że państwa członkowskie NATO i UE rozmawiają o tym, jak na nie odpowiedzieć". Urzędnicy poinformowali, że nie ma zgody także co do tego, jak negocjacje z Rosją mają przebiegać i kto będzie w nie zaangażowany.
W poniedziałek Jake Sullivan, doradca USA ds. bezpieczeństwa narodowego, rozmawiał w tej sprawie z Jurijem Uszakowem, doradcą prezydenta Rosji ds. polityki zagranicznej. Sullivan wskazał na gotowość USA do prowadzenia dyplomacji wieloma kanałami, w tym dwustronnie, w ramach Rady NATO-Rosja i OBWE. Zaznaczył, że każdy dialog będzie musiał być oparty na wzajemności i odpowiadać na obawy USA związane z działaniami Rosji oraz odbywać się w pełnej koordynacji z europejskimi sojusznikami i partnerami USA.
Jakkolwiek potoczy się dalszy dyskurs w tej sprawie, pokazuje on, jak głębokie podziały istnieją w samym NATO, bo żądania Rosji de facto uderzają w jego fundamenty, a te dotąd były uważane za bezdyskusyjne. Tym samym wynik działania rosyjskiej dyplomacji idzie w sukurs zwolennikom teorii francuskiego prezydenta Macrona, który mówił o "śmierci mózgowej NATO", a to jest bardzo niepokojący sygnał dla stabilności już nie tylko naszego regionu, ale także bezpieczeństwa europejskiego.