Zdjęcie: Pixabay
21-01-2025 08:37
Media estońskie zabrały głoś w kwestii lansowanego przez "Washington Post" twierdzenia, iż niedawne uszkodzenia podwodnych kabli na Morzu Bałtyckim były przypadkowe i nie wynikały z sabotażu. Artykuł, oparty na anonimowych źródłach, został skrytykowany za brak konkretnych dowodów. Fińskie władze prowadzące śledztwo w sprawie tankowca Eagle S podejrzewają celowe działania, ponieważ jednostka ta, powiązana z rosyjską flotą cieni, mogła celowo uszkodzić kable.
Estoński ekspert ds. bezpieczeństwa Erkki Koort zauważył, że rozmieszczenie okrętów NATO i wzmożona czujność państw bałtyckich przeczą twierdzeniu o wypadku. Podkreślił, że operacje wywiadowcze często nie pozostawiają śladów, co utrudnia bezpośrednie przypisanie winy. Marek Kohv, inny ekspert, skrytykował poleganie na anonimowych źródłach, ostrzegając przed potencjalną dezinformacją, szczególnie w kontekście rosyjskich działań hybrydowych. Zwrócił uwagę na trudności w przypisywaniu takich aktów i potrzebę dogłębnych śledztw.
Niezależny ekspert Meelis Oidsalu wskazał na rozbieżności w narracji, podkreślając, że działania NATO są zgodne z obawami dotyczącymi celowego sabotażu. Przytoczył raport Estońskiej Akademii Nauk o Bezpieczeństwie, który wskazuje na wzrost liczby incydentów celowych skierowanych przeciwko podmorskiej infrastrukturze. Od 2021 roku udokumentowano ponad 70 przypadków nietypowej aktywności rosyjskich jednostek w pobliżu kluczowych obiektów morskich. Kontrowersje podkreślają szersze napięcia związane z przypisywaniem odpowiedzialności za ataki hybrydowe i zarządzaniem narracjami geopolitycznymi.
Były prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves skrytykował artykuł z Washington Post za nadmierne uproszczenie problemu, sugerując, że niektóre kraje mogą bagatelizować udział Rosji z powodów politycznych. W miarę jak NATO i państwa bałtyckie podejmują działania na rzecz ochrony infrastruktury podwodnej, dyskusja pokazuje złożoność przeciwdziałania zagrożeniom hybrydowym w naszym regionie.