Zdjęcie: Flickr
06-07-2025 12:00
W związku z polską decyzją o wprowadzeniu kontroli granicznych z Litwą i Niemcami od 7 lipca do 5 sierpnia, Estońska Policja i Straż Graniczna (PPA) zwiększyła liczbę patroli na południu i północy kraju, obawiając się wzrostu presji migracyjnej. Polska odpowiedziała w ten sposób na rosnącą liczbę migrantów przedostających się do Unii Europejskiej przez Białoruś i Łotwę, co – jak twierdzą władze – jest „atakiem hybrydowym” wspieranym przez białoruskie służby bezpieczeństwa.
Szlak migracyjny, wykorzystywany od wiosny 2021 roku przez osoby pochodzące z Bliskiego Wschodu i Afryki, jest według szefa łotewskiej straży granicznej w Dyneburgu „przestępczym biznesem”. Migranci rzadko planują pozostać w krajach bałtyckich – ich celem są Niemcy i inne państwa zachodnie, a Estonia staje się krajem tranzytowym w drodze do Skandynawii.
Choć na razie Estonia nie planuje przywrócenia stałych kontroli na wewnętrznych granicach Unii Europejskiej, Virko Luide z PPA przyznał, że wzmożone patrole to „standardowa procedura” stosowana w sytuacjach potencjalnego zagrożenia. „Zazwyczaj podejmujemy takie kroki, gdy Białoruś nasila instrumentalne ataki migracyjne przeciwko Łotwie, Litwie i Polsce” – powiedział.
Zapytany, czy ostatnia decyzja polityczna o zakazie stosowania przez PPA technologii rozpoznawania tablic rejestracyjnych utrudni walkę z przemytem ludzi, Luide podkreślił, że wykorzystywane są „różne metody”, a kluczową przewagą Estonii jest fakt, że osoby próbujące przedostać się na północ ostatecznie muszą skorzystać z estońskich portów. Estońskie służby regularnie wysyłają funkcjonariuszy do pomocy na granicach z Łotwą i Litwą, lecz obecnie – jak zaznaczył Luide – nie przewiduje się, by Polska zwróciła się o podobne wsparcie w zakresie kontroli przepływu osób na swoich przejściach granicznych.