Zdjęcie: Pixabay
10-10-2023 09:57
Do wykrywania ewentualnego wycieku w gazociągu Balticconnector łączącym Estonię z Finlandią wykorzystywane są zarówno sonary pokładowe, jak i zdalnie sterowane roboty podwodne. Estońska Marynarka wojenna jako pierwsza zbada morze w rejonie Paldiski, ale znalezienie dokładnego miejsca wycieku i wyjaśnienie przyczyny może zająć kilka dni.
Jak wskazują media estońskie, przyczynę wycieku uda się wyjaśnić w ciągu najbliższych dni, ale naprawa gazociągu może potrwać kilka miesięcy. Kalle Kilk, prezes zarządu państwowej spółki Elering powiedział, że jako przyczynę wycieku można wykluczyć efekt niszczący weekendowego sztormu. Jednocześnie Kilk nie chciał komentować, czy można wykluczyć celowe uszkodzenie gazociągu.
Zdaniem komandora Jüri Saski, dowódcy Estońskiej Marynarki Wojennej, gdyby było to uszkodzenie celowe, to zapewne już by o tym wiedziano, bo monitoring podwodny i powierzchniowy wpisuje się w działania prewencyjne. Zastępca kanclerza ds. energii i zasobów mineralnych w Ministerstwie Klimatu Timo Tatar powiedział, że w scenariuszach ryzyka jest przewidziana także taka możliwość, że coś stanie się z gazociągiem. Taki był także cel umieszczenia pływającego terminalu LNG w Finlandii, aby nie ucierpiało tam bezpieczeństwo dostaw.
„Gdyby tego statku nie było dzisiaj w Inkoo, gdyby nie było w Paldiski i mielibyśmy podobny wyciek z Balticconnector, Finlandia byłaby naprawdę w znacznie trudniejszej sytuacji. Na szczęście terminal Inkoo dzisiaj istnieje, działa, jest gaz LNG, dzięki temu zapewnione są dostawy gazu do Finlandii, a dzięki magazynowi na Łotwie, czyli gazowi w łotewskim magazynie, zapewnione są także dostawy gazu do Estonii” – powiedział Tatar.