Zdjęcie: Flickr
05-10-2022 09:16
Na rosyjsko-estońskich przejściach granicznych gromadzi się coraz więcej ukraińskich uchodźców wojennych, którzy chcą dostać się do Estonii z Rosji, ale przekroczenie granicy od strony rosyjskiej wymaga czasu. Zdaniem estońskiego ministra spraw zagranicznych Urmasa Reinsalu Estonia powinna być przygotowana na możliwość organizowania przez Rosję prowokacji podobnie jak to miało miejsce w listopadzie zeszłego roku na polskiej granicy z Białorusią.
"Nie możemy wykluczyć, że cały kryzys, który piętrzy się za naszymi granicami, niewątpliwie ma być rodzajem eskalującej serii działań prowokacyjnych. Musimy być na to przygotowani - powiedział minister. Reinsalu powiedział też, że Estonia nie zamknęła swojej granicy dla ukraińskich uchodźców, ale przypomniał sytuację sprzed roku, gdy napływ migrantów z Białorusi wywarł presję na granicę polsko-litewską. To nie był kryzys migracyjny w normalnym sensie, ale hybrydowy atak reżimu białoruskiego.
Tymczasem jak podały estońskie służby graniczne, do Estonii przez przejścia graniczne Luhamaa i Koidula przybywa codziennie około 500-600 ukraińskich uchodźców wojennych, ale Estonia jest przygotowana na większy napór uchodźców. Są też gotowi na zagrożenie masowym nielegalnym przekraczaniem zielonej granicy.
"Kiedy myślimy o takim masowym przejściu, takim nielegalnym przejściu, to Zarząd Policji i Straży Granicznej (PPA) jest na to przygotowany, wspólnie z Ligą Obrony w ostatnim czasie przeprowadzono również duże ćwiczenia. Dokonano też niezbędnych zmian w prawie, aby umożliwić masom ludzi przekraczanie granicy i kontrolowanie tej sytuacji. Wierzę, że jesteśmy na to gotowi - powiedział minister spraw wewnętrznych Estonii Lauri Läänemets.
"Główna pomoc, jakiej potrzebują, to ogrzanie się, zdobycie jedzenia, uzyskanie informacji, jak postępować, jeśli nie wiedzą dokładnie, gdzie jest ich autobus, albo jeśli mają jakiś inny plan w drodze do Europy. A w razie potrzeby pomoc medyczną. Nie ma potrzeby wysyłania tam koców, większość tych ludzi nie chce zostać w Estonii; dla tych, którzy chcą, jest autobus, który zabiera ich do Tartu i tam zostaną przyjęci i załatwieni. Inni chcą się przez chwilę ogrzać, a potem ruszyć do Europy - powiedział Läänemets.