Zdjęcie: Wikipedia
03-06-2022 14:36
Opozycja ma zastrzeżenia do projektu ustawy o desowietyzacji, zgłoszone przez konserwatystów. Przeciwnicy polityczni uważają, że główny wysiłek powinien być skoncentrowany na rozwiązaniu kwestii osób, które współpracowały z reżimem sowieckim i jego strukturami, a nie na usuwaniu sowieckich pomników i zmianie nazw ulic.
Algirdas Sysas, przedstawiciel grupy Litewskiej Partii Socjaldemokratycznej (LSDP) w Sejmie, jest sceptycznie nastawiony do projektu ustawy o desowietyzacji. Zdaniem posła, konserwatyści nie powinni przede wszystkim walczyć z posągami i symbolami, lecz upublicznić tajne listy współpracowników KGB. "Uważam za dziwne, że konserwatyści zawsze walczą przeciwko pomnikom, ale są bardzo przeciwni ujawnianiu agentów KGB, którzy żyją, którzy mogą opowiedzieć swoją historię i ludzie mogą się dowiedzieć, co zrobili, co przyczynili się do zrujnowania komuś życia" - powiedział Sysas.
Saulius Skvernelis, przewodniczący Unii Demokratycznej "W imię Litwy", jest podobnego zdania. "Brakuje mi tutaj szerszej dyskusji. Bo jeśli chcemy mówić tylko o pomnikach i nazwach ulic, to trzeba powiedzieć, że to nie jest ustawa o desowietyzacji, ale po prostu projekt zniszczenia pomników pozostałych po Związku Radzieckim, zakazu używania symboli" - podkreślił Skvernelis.
Tymczasem Aušrinė Norkienė, z Litewskiego Związku Chłopów i Zielonych (LVŽS) w Sejmie, z zadowoleniem przyjęła decyzję konserwatystów o zarejestrowaniu projektu ustawy o desowietyzacji. Zwraca uwagę, że na Litwie wciąż istnieją pomniki, rzeźby, obeliski, tablice pamiątkowe i inne obiekty upamiętniające, a także ulice, place, parki, skwery i inne przestrzenie publiczne, których nazwy kojarzą się z reżimami totalitarnymi i autorytarnymi oraz ich ideologiami.