Zdjęcie: Pixabay
31-01-2024 15:00
Rosyjska propaganda na temat wojny przeciwko Ukrainie w sposób nielogiczny, ale celowy, łączy trzy różne narracje. Po pierwsze, prezydent Władimir Putin utrzymuje, że jego cele "specjalnej operacji wojskowej" pozostają niezmienione. Ukraina musi zostać "zneutralizowana", a prorosyjski rząd zostanie zainstalowany w Kijowie.
Po drugie, Putin wielokrotnie potwierdza swoją gotowość do zaangażowania się w rozmowy pokojowe, oskarżając Kijów o sabotowanie tego procesu i wyjaśniając, że takie rozmowy mogą być prowadzone tylko pod warunkiem kapitulacji Ukrainy. Po trzecie, i być może najbardziej dwuznaczne, Kreml wysyła zaprzeczające sygnały o możliwym "zamrożeniu" działań wojennych, zapewniając jednocześnie, że Rosja nigdy nie zrezygnuje ze swoich imperialnych "podbojów". W tym kontekście ostatnie doniesienia, że Moskwa sygnalizuje Zachodowi, że jest gotowa do rozmów pokojowych, brzmią fałszywie.
Pierwsza i druga narracja są skierowane przede wszystkim do odbiorców krajowych. Putin stara się nawiązać kontakt zarówno z podżegającymi do wojny "patriotami", jak i milczącą większością, która coraz bardziej chce zakończenia wojny. Siłę tych preferencji podkreślają długie kolejki potencjalnych wyborców chętnych do poparcia Borysa Nadieżdina, jedynego kandydata w nadchodzących wyborach prezydenckich, którego slogan brzmi "Nigdy więcej wojny!".
Komentarz Pawła Bajewa dla Fundacji Jamestown - link do całości w źródle