Zdjęcie: Pixabay
26-08-2021 14:50
Największym wyzwaniem Litwy w walce z kryzysem migracyjnym może być zdolność rządu do zapewnienia spójności społecznej wśród własnych obywateli. Litewski rząd premier Ingridy Šimonytė zmaga się ze swoim największym testem jakim się stała nowa trasa migracji z Afryki i Bliskiego Wschodu do UE, poprzez granicę białorusko-litewską, której skali nie widziano w tym regionie. Liczba zatrzymanych imigrantów nielegalnie przekraczających granicę w tym roku już przekroczyła 4000, jest to 50-krotny wzrost w porównaniu z poprzednim roku.
Choć zasoby państwa są już drenowane do granic możliwości przez ten kryzys, który prawdopodobnie będzie trwał do czasu wzniesienia w pełni chronionej fizycznej bariery na granicy, rząd musi też uporać się z częścią społeczeństwa aktywnie utrudniającą starania władz o zapewnienie, że ten kryzys jest rozwiązywany zgodnie z normami międzynarodowymi.
Niektórzy z nich czują się lekceważeni przez rząd i obawiają się o swoje bezpieczeństwo mieszkając w małych miasteczkach z niezadowolonymi migrantami mieszkającymi w nieodpowiednich do tego celu placówkach. Jednocześnie postacie tzw. antyestablishmentowe i sprzyjające Kremlowi wykorzystują te obawy, mając nadzieję na zyskanie politycznych dywidend na swój rachunek.
Jeśli rząd nie zareaguje na narastające niezadowolenie z postępowania w obliczu kryzysu, Litwa stanie się kolejnym krajem w regionie, w którym migracja jest katalizatorem polaryzacji społeczeństwa.
Artykuł Valdonė Šniukaitė na łamach brytyjskiego Instytutu RUSI - link do całości w źródle.