Zdjęcie: Pixabay
29-11-2021 14:16
Rosja tak naprawdę liczy na to, że po raz kolejny kraje NATO będą bały się jej ofensywnych działań. Moskwa żeruje na strachu i niepewności, a wszystkie państwa sojuszu dają jej na tacy obawy. Zarówno Ukraina, jak i kraje bałtyckie, żyją w tym niepokoju nieprzerwanie od 8 lat.
Współcześnie rodzi się problem, na który należy szukać odpowiedzi poprzez zadanie dwojakiego rodzaju pytań. Pierwsze z nich, jak długo jeszcze Rosja będzie straszyć? Drugie, o wiele bardziej dojrzałe i naturalne, czy sianie niepewności i dezinformacji to nie jest raczej metoda na podtrzymywanie swojej pozycji? Utrzymując przez lata ten sam schemat, Kreml wypracował sobie opinię głównego dezinformatora i najwyraźniej dobrze się z tym czuje.
Federacja Rosyjska żywi się nieustannymi obawami NATO i państw sojuszników (Ukraina, Gruzja, etc.). Pozycja dominująca, ciągłe prężenie muskułów, podkreślanie swojego potencjału militarnego, siła mediów państwowych, regularne przerzucanie wojsk, wykorzystanie prywatnych firm wojskowych i budowanie obrazu, w którym od Moskwy zależy cała Europa. To tylko kilka ze standardowych działań Kremla. Każda z metod jest jednak na tyle efektywna, że gdy tylko ktoś kichnie w Moskwie, wszyscy kaszlą w Waszyngtonie, Warszawie, Wilnie, Rydze i Tallinie (można też powiedzieć: gdy Francja kicha, cała Europa dostaje kataru – Klemens von Metternich).
Artykuł dr Aleksandra Olecha na łamach Trimarium.pl - link do całości w źródle