Zdjęcie: Wikipedia
27-10-2021 14:00
Wczoraj w Lidzie Aleksander Łukaszenka po raz kolejny poruszył temat nowej Konstytucji. I znów próbował przedstawić ją tak, jakby jej przygotowanie było odpowiedzią na zapotrzebowanie ludu.
"I musimy stać na swoim miejscu. To jest nasze zadanie. I chcecie reform konstytucyjnych, i chcecie "peramen" (zmian - główne hasło protestantów - red.), i chcecie podziału władzy. Zrobimy to. Chcieliście tego" - powiedział Łukaszenko do lekarzy w szpitalu powiatowym.
Ci ludzie w białych kitlach najwyraźniej byli zaskoczeni, kiedy dowiedzieli się, że to oni na przykład wymyślili piąte koło u wozu w postaci Wszechbiałoruskiego Zgromadzenia Ludowego (WNS) z uprawnieniami termojądrowymi i innymi "rzeczami", które znajdują się w projekcie nowej ustawy zasadniczej i z którymi przywódca reżimu politycznego nie bardzo wie, co zrobić.
Protestujący chcieli czegoś zupełnie innego
Jednocześnie Łukaszenka po raz kolejny wymawia "peramen" w języku białoruskim, wyraźnie próbując parodiować swoich przeciwników politycznych. Choć wśród uczestników ubiegłorocznych protestów, jak sądzę, większość stanowili rosyjskojęzyczni Białorusini. W tej kampanii nie dominowała wyraźnie białoruskojęzyczna stara opozycja (a jej charyzmatyczni przedstawiciele, jak Mikołaj Statkiewicz czy Paweł Siewiaryniec, zostali natychmiast uwięzieni).
Artykuł Naviny.online - link do całości w źródle