Zdjęcie: Flickr
08-09-2025 09:46
Jak podały estońskie media, w pierwszych czterech miesiącach tego roku zakłócenia sygnału GPS, pochodzące z terytorium Rosji, dotknęły blisko 123 tysiące lotów nad Bałtykiem, obejmując przestrzeń powietrzną Szwecji, Finlandii, państw bałtyckich oraz Polski. Problem ma charakter masowy – według danych przedstawionych Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego przez państwa regionu, dotyczy aż 365 linii lotniczych i jest uznawany za rosnące zagrożenie dla bezpieczeństwa lotniczego.
Tylko w samym kwietniu zakłócenia wystąpiły średnio na ponad jednej czwartej lotów, a przedstawiciel szwedzkiej agencji transportu przyznał, że sytuacja staje się coraz poważniejsza, bo liczba incydentów stale rośnie. Eksperci i służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo lotnictwa nie mają wątpliwości, że źródło sygnałów zakłócających znajduje się w Rosji. Nadajniki wykrywano między innymi w Kaliningradzie, Petersburgu, Smoleńsku czy Rostowie. W ostatnich miesiącach szczególnie mocno odczuwają to władze Estonii, które alarmują, że zakłócenia nasiliły się po uruchomieniu nowych urządzeń zagłuszających po rosyjskiej stronie granicy. Dyrektor estońskiego urzędu regulacyjnego zwraca uwagę, że od połowy 2023 roku problem stał się codziennością, zwłaszcza nad Zatoką Fińską i w przestrzeni powietrznej kraju, choć na lądzie nie jest on odczuwalny.
Zakłócenia szczególnie dotykają lotnictwa, bo obejmują wysokości od 1,5 do 13 kilometrów i potrafią sparaliżować nawet 85 procent lotów nad Estonią. Skutki finansowe są również spore – tylko w obszarze bezpieczeństwa wewnętrznego szkody w tym kraju sięgnęły już pół miliona euro. Mimo to władze estońskie podkreślają, że zarówno loty, jak i żegluga pozostają bezpieczne, choć funkcjonowanie transportu w regionie stało się znacznie bardziej skomplikowane. Całość układa się w obraz systematycznego i narastającego zagrożenia, które łączy się z sytuacją geopolityczną i stanowi poważne wyzwanie dla krajów nadbałtyckich.