Zdjęcie: Pixabay
07-07-2025 11:13
Na Białorusi wciąż narasta problem deficytu pracowników, który przybiera coraz poważniejsze rozmiary. Co warto rozpatrywać w powiązaniu z omawianą kilka dni temu kwestią migracji z Pakistanu. Według danych z 6 lipca, w całym kraju brak ponad 215 tysięcy pracowników, co pokazuje stały wzrost zapotrzebowania – jeszcze pod koniec czerwca brakowało 212 tysięcy osób, a w maju niespełna 210 tysięcy. Największe braki odczuwalne są w Mińsku, gdzie potrzebnych jest niemal 60 tysięcy pracowników, co stanowi około jednej czwartej wszystkich ofert w kraju. Na liście poszukiwanych zawodów dominują specjaliści z branży IT, handlu i medycyny.
Rząd, nie mogąc skutecznie rozwiązać problemu, sięga po coraz bardziej radykalne środki. Już w styczniu Łukaszenka apelował o aktywizację zawodową osób niepracujących, z naciskiem na stolicę. Wiosną 2025 roku zapowiedział, że kraj gotów jest przyjąć aż 150 tysięcy pracowników z Pakistanu, aby zasypać lukę kadrową.
Równocześnie do akcji zaangażowano milicję, która ma pomagać w „porządkowaniu” rynku pracy poprzez identyfikację tzw. „pasożytów” – osób żyjących poza oficjalną gospodarką. Władze twierdzą, że po przeprowadzonych kontrolach zwiększyło się zainteresowanie ofertami pracy i wzrosła liczba wizyt w urzędach zatrudnienia. W miastach takich jak Borysów, Wołkowysk czy nawet w Brześciu milicja zaczęła grozić niepracującym mandatem lub aresztem.
W ramach tej ofensywy, 8 lipca w Mińsku zorganizowano specjalną mini giełdę pracy dla osób niezatrudnionych, w tym tych, którzy „prowadzą aspołeczny tryb życia”. Jak poinformował miejski komitet ds. pracy, wydarzenie skierowane było m.in. do osób zwolnionych z zakładów karnych, byłych pacjentów zakładów odwykowych oraz osób figurujących w policyjnych rejestrach. „Kandydaci na pracowników będą mogli zapoznać się z warunkami pracy, odbyć wstępne rozmowy kwalifikacyjne oraz uzyskać pomoc ze strony specjalistów państwowej służby zatrudnienia” – zapewniają organizatorzy. Na liście dostępnych stanowisk znalazły się oferty dla sprzątaczy, pomocników, kierowców, malarzy, ślusarzy, mechaników, elektryków, agentów ubezpieczeniowych, inżynierów ds. jakości oraz wielu innych zawodów, często o charakterze fizycznym.
Tymczasem osoby zaklasyfikowane jako „pasożyty” nadal muszą płacić pełne stawki za ogrzewanie, ciepłą wodę i gaz – nawet 4,8 razy więcej niż reszta społeczeństwa. Rozważa się również ograniczenie im dostępu do darmowej opieki zdrowotnej. Władze nie ukrywają, że podejmowane działania to element szeroko zakrojonej kampanii dyscyplinującej obywateli do aktywności zawodowej, która z jednej strony ma zatrzymać emigrację siły roboczej, a z drugiej – zmniejszyć liczbę ludzi żyjących poza systemem.