Zdjęcie: Flickr
02-02-2022 10:25
Według rosyjskiego „Kommiersanta” nie ma dotąd dowodów na przekierowanie eksportu białoruskich nawozów potasowych do rosyjskich portów, o których mówił tak sam Łukaszenka, jak i białoruski rząd. Oficjalnie firmy będące właścicielami terminali nie komentowały sytuacji, ale źródła rosyjskiej gazety zapewniają, że nie ma mowy o przeładunku białoruskich nawozów potasowych.
Rozmówcy Kommiersanta uważają, że jest mało prawdopodobne, aby którykolwiek z rosyjskich firm chemicznych czy firm tranzytowych była gotowa narazić się na sankcjeza współpracę z Belaruskali lub jego firmą-córką, Białoruską Kompanią Potasową. Artykuł zaznacza, że rosyjskie Ministerstwo Przemysłu i Handlu, Ministerstwo Transportu Federacji Rosyjskiej i Rosyjskie Koleje nie skomentowały sytuacji. Przypomnijmy, że premier Białorusi Raman Hałouczenka powiedział, że dostawy zostały przekierowane.
„Od dłuższego czasu przygotowywaliśmy się do tej sytuacji. Zgodnie z obietnicą zmieniliśmy kierunek naszych dostaw z powodu zaprzestania transportu białoruskich nawozów Kolejami Litewskimi, które były kosztowne, w ramach kontraktu z Belaruskali" - mówił premier Białorusi. Materiał rosyjskiej gazety zawiera analizę dostępnych w Federacji Rosyjskiej zdolności przeładunkowych nawozów. Bałtycki Terminal Masowy, kontrolowany przez Uralkali, może obsłużyć 7,5 mln ton nawozów. Inni gracze na rynku nawozów mogą ładować tę samą ilość, ale zgodnie z publikacją zamierzają wykorzystać obiekty portowe na własne potrzeby.
W publikacji cytowani są również eksperci, którzy twierdzą, że efektywność eksportu białoruskiego potażu przez porty do Rosji w dużym stopniu zależy od taryf rosyjskich kolei, jednak wzrost cen może zrekompensować dodatkowe koszty.