Zdjęcie: presidente.md
23-09-2025 08:33
W swoim orędziu przed wyborami parlamentarnymi prezydent Maia Sandu zwróciła uwagę na poważne zagrożenia dla przyszłości Mołdawii, zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne. Ostrzegła, że zagraniczne wpływy próbują naruszyć stabilność kraju, wykorzystując zarówno manipulacje polityczne, jak i dezinformację. Jej przesłanie było jasne: obywatelska czujność i odpowiedzialne decyzje przy urnach są teraz kluczowe dla ochrony niezależności, bezpieczeństwa i europejskiego kierunku państwa.
Prezydent wskazała, że wpływ Rosji nie skończy się na politycznych skutkach wewnątrz Mołdawii, lecz może mieć bezpośrednie konsekwencje dla bezpieczeństwa całego regionu. Zwróciła uwagę na ryzyko ograniczenia powiązań z Unią Europejską, zatrzymania funduszy rozwojowych i utrudnień w swobodnym przemieszczaniu się, a także na możliwość wykorzystania terytorium kraju jako drogi infiltracji wobec sąsiednich obszarów. W jej ocenie destabilizacja części kraju zwiększyłaby napięcia nad Dniestrem i zagrażałaby pokojowi na styku państw.
W przemówieniu Sandu nie oszczędziła krytyki adresowanej do polityków, których nazwała współpracownikami obcych interesów. Przypomniała bolesne doświadczenia z przeszłości i przestrzegła przed ponownym oddaniem władzy w ręce osób, które zdaniem prezydent działają z motywów korupcyjnych i osobistego zysku. Zaapelowała, by obywatele pamiętali, jaki wpływ miały wcześniejsze rządy o takim profilu, i by nie powtarzali dawnych błędów.
Centralnym wezwaniem było zachowanie jedności i głosowanie świadome, w imię pokoju, rozwoju gospodarczego, walki z korupcją oraz integracji europejskiej. Sandu powtórzyła, że ma obowiązek chronić kraj, ale bez determinacji społeczeństwa pozostanie to trudne do zrealizowania. Jej przesłanie zamknęła obrazowym stwierdzeniem, że Mołdawia to dom, a nie towar: „Nasza ziemia nie jest na sprzedaż, to nasz święty dom” i wezwaniem, by w dniu wyborów udowodnić, że obywatele nie pozwolą, aby ktoś inny decydował o przyszłości państwa.