Zdjęcie: Pixabay
10-02-2025 13:56
Polina Szarendo-Panasiuk, aktywistka z Brześcia,która pędziła kilka lat w więzieniu reżimu Łukaszenki wzięła dzisiaj udział w konferencji prasowej. Po ponad czterech latach spędzonych w białoruskich więzieniach, w tym brutalnym traktowaniu i nieustannych torturach psychicznych, Polina odzyskała wolność 1 lutego 2025 roku, wyjeżdżając na Litwę, gdzie czekała na nią rodzina. Jednak jej historia to nie tylko osobiste cierpienie, ale także przypomnienie o wielkim oporze wobec systemu, który bezlitośnie ściga każdego, kto próbuje sprzeciwić się władzy.
Polina była jedną z pierwszych kobiet, które zostały skazane przez reżim Łukaszenki na podstawie fałszywych oskarżeń o "nieposłuszeństwo wobec administracji". Początkowo otrzymała wyrok dwóch lat więzienia, lecz kolejne przedłużenia jej kary (trzykrotne, po roku każde) sprawiły, że ostatecznie spędziła ponad cztery lata za kratkami. Jej przypadek jest jednym z wielu, które ukazują brutalną politykę represji wobec białoruskiej opozycji, zwłaszcza wobec osób zaangażowanych w narodowy ruch demokratyczny. Trafiła do kolonii karnej dla recydywistów, gdzie była regularnie przetrzymywana w celi izolacyjnej (tzw. SIZO), co pogarszało jej stan zdrowia.
Polina, mimo własnych dramatycznych doświadczeń, jasno wyraża swoje stanowisko na temat obecnej polityki międzynarodowej wobec Białorusi. Uważa, że kluczowym krokiem w walce z reżimem Łukaszenki jest konsekwentne utrzymywanie sankcji, które stanowią realny nacisk na rządzących. Jak podkreślała na konferencji prasowej w Wilnie, sankcje działają, ponieważ zaczynają boleśnie dotykać ludzi związanych z reżimem, a zmniejszenie presji może prowadzić do kolejnych represji, a nawet do pojmanie nowych więźniów politycznych.
W kontekście tego, Polina wyraziła swoje zaniepokojenie sytuacją gospodarczą, wskazując na wciąż działający handel i tranzyt przez Białoruś, mimo politycznych represji. Według niej to hańba dla cywilizowanego świata, że nie ma wystarczających sankcji wymierzonych w osoby odpowiedzialne za więzienie opozycjonistów. "Reżim będzie traktował więźniów politycznych jak towar, z którym można handlować. Zatrzymują ludzi, a potem wymieniają ich na polityczne ustępstwa," mówiła, podkreślając, że tylko silna blokada gospodarcza może osłabić władzę Łukaszenki i zapobiec dalszym represjom.
"Białoruś nie zasługuje na to, by być pod butem obcego reżimu. To, przez co przechodzimy, to nie tylko walka o wolność jednostki, ale o naszą przyszłość jako narodu. Nie możemy pozwolić, by nasze życie i nasze wartości były zależne od tego, co postanowi Kreml. Musimy być silni, musimy być zjednoczeni, bo tylko wtedy możemy odzyskać naszą suwerenność i sprawiedliwość." - mówiła w czasie konferencji.