Zdjęcie: nashaniva.com
14-12-2022 10:12
Białoruski premier Raman Hałouczenka na dzisiejszym posiedzeniu rządu przedstawił zadania dla nowego ministra spraw zagranicznych Siarhieja Aleinika. Domagał się „wstrząśnięcia resortem, skierowania go do bieżących zadań gospodarki i polityki zagranicznej”, przydziału zadań ambasadom i ścisłej ich kontroli.
Ponadto Ministerstwo Spraw Zagranicznych powinno niezwłocznie przedstawić propozycje optymalizacji sieci białoruskich placówek dyplomatycznych za granicą w oparciu o „zadania priorytetowe”. "Po trzecie - uporządkować kadry, ściągnąć "świeżą krew" z sektora gospodarki, działów przemysłu. Po czwarte, znaleźć opcje zrównoważonej pracy zarówno na wschodnim, jak i zachodnim wektorze naszej polityki zagranicznej, w oparciu o nasze interesy” – nakreślił zakres pracy nowego ministra, białoruski premier. Zakwestionował też "obecne tempo i metody pracy resortu które,są niedopuszczalne". Hałouczenka przy tym ubolewał, że za granicą powołanie Aleinika na ministra zaczęto interpretować m.in. jako znak, że Białoruś będzie próbowała poprawić stosunki z Zachodem.
"Jednak kierunki działania białoruskiego MSZ wyznacza wyłącznie Łukaszenka. A decydując się na powołanie ministra, na pewno wziął pod uwagę wszystkie czynniki. W tym wieloletnią przyjaźń Siarhieja Aleinika i Uładzimira Makieja, którą wielu pamiętało. Według Pawła Latuszki Aleinik był nawet świadkiem na ślubie Makieja. Tak więc w pewnym sensie Aleinik jest nie tylko następcą, ale także kontynuatorem dzieła swojego poprzednika. „Polityka zagraniczna Białorusi pozostaje taka sama i wszystkie podjęte wcześniej kroki będą kontynuowane” – można przypuszczać, że taki był sens tej nominacji." - wskazuje białoruski publicysta opozycyjny Igor Lenkiewicz,
Według Lenkiewicza, głównym kierunkiem szukania dojścia do polityków zachodnich będa rozwijane kontakty z Zakonem Maltańskim oraz Watykanem. Od listopada 2002 do chwili obecnej - Aleinik był także ambasadorem Białorusi przy Stolicy Apostolskiej i Suwerennym Rycerskim Zakonie Szpitalników św. Jana Jerozolimskiego, Rodos i Malty. "Wydaje się, że białoruskie władze zamierzają kontynuować poszukiwania potencjalnych negocjatorów na Zachodzie. Dlatego Łukaszenka nie powołał żadnego z „jastrzębi” na stanowisko szefa MSZ. A szefem tej struktury jest właśnie ten, kto ma niezbędne doświadczenie i koneksje, aby spróbować zrealizować swoje plany" - napisał Lenkiewicz.