Zdjęcie: Pixabay
07-02-2024 12:02
Białoruski portal "Zerkalo" postanowił przeanalizować ostatnie zapowiedzi Dmitrija Krutoja ambasadora Białorusi w Rosji, iż Białoruś będzie kolejny już raz ubiegać się o refinansowanie zadłużenia wobec Moskwy. Pod koniec ubiegłego roku okazało się, że Moskwa ostatecznie zezwoliła Mińskowi na odroczenie do 2029-2034 r. spłaty zadłużenia, które miało nastąpić w okresie od kwietnia do grudnia ubiegłego roku. Jeszcze wcześniej podobne odroczenie płatności miało miejsce w 2022 roku - od tych długów, które Mińsk musiał spłacić w tym roku, oraz w styczniu-kwietniu 2023 roku.
Ogólnie rzecz biorąc, białoruskie władze często uciekają się do refinansowania i restrukturyzacji długu państwowego (oznacza to zastąpienie kredytów nowymi, bardziej korzystnymi i odpowiednią zmianę warunków kredytowania) wobec Rosji, nie odmawiając jednocześnie przyciągnięcia nowych kredytów. Ułatwia to rozwiązywanie problemów finansowych w krótkim okresie.
Rosja jest największym wierzycielem białoruskiego rządu. Według danych za 2022 r. Białoruś była winna swojemu sąsiadowi 8 miliardów 237 milionów dolarów. To prawie połowa całkowitego zewnętrznego długu publicznego Białorusi (17,439 mld USD). W 2024 r. rząd powinien zapłacić łącznie prawie 7,9 mld rubli, czyli około 2,5 mld dolarów. Przeniesienie spłaty części tych długów na 5-10 lat do przodu pozwoli rządowi wydać pieniądze w innych sektorach.
Ekonomista Lew Lwowski, zwraca uwagę, że ani rząd, ani Łukaszenka nie informują Białorusinów, na jakich warunkach Rosja idzie na ustępstwa w sprawie długów. Co więcej, od tych szczegółów w dużej mierze zależy, czy wiadomość o zapewnieniu kolejnego odroczenia płatności będzie pozytywna, czy negatywna.
"Szczegóły wszystkich umów z Rosją w ostatnich latach nie są ujawniane. Na przykład, Rosja udziela nowego kredytu, Łukaszenka radośnie to ogłasza, ale nigdy nie mówi, na jakim oprocentowaniu i na jakich warunkach. " - zauważa ekonomista. "Jeśli są to warunki ekonomiczne, to zależy to od tego, o ile ten dług wzrośnie wraz z odroczeniem. Jeśli są to warunki polityczne, może być jeszcze gorzej: co Łukaszenka obiecuje w zamian? - Ekspert argumentuje i podaje przykład: "To tak, jakby mąż przyniósł do domu milion - wziął pożyczkę, ale nie powiedział żonie, na jakich warunkach. Nie wiadomo, czy się cieszyć, czy nie. Jeśli nigdy nie będą musieli ich spłacać, to dobrze - mąż właśnie zarobił milion. Jeśli okaże się, że zastawił nerki dzieci lub wziął pieniądze na 40% rocznie, to zła wiadomość." - powiedział ekspert BEROC.