Zdjęcie: Flickr
29-12-2023 14:00
Coraz więcej osób przybywa z Rosji na przejście graniczne w Narwie wyłącznie po to, by otrzymać odmowę wjazdu i natychmiast wrócić do Rosji. W Narwie straż graniczna codziennie zawraca dziesiątki obywateli państw trzecich. Co ciekawe, większość z nich to obywatele Mołdawii, którzy tak naprawdę nie chcą wjechać do UE.
Marek Liiva, szef posterunku granicznego w Narwie, powiedział, że głównym powodem odmowy wjazdu jest zazwyczaj brak odpowiednich dokumentów lub fakt, że dana osoba nie jest w stanie wyjaśnić, dokąd chce się udać w UE i co zamierza zrobić. Zakaz wjazdu jest jednorazowy i ta sama osoba może ponownie pojawić się na przejściu granicznym w Narwie po trzech miesiącach, aby uzyskać nowy stempel w paszporcie.
Jednak w ostatnich miesiącach liczba odmów wjazdu na przejściu granicznym w Narwie znacznie wzrosła. Podczas gdy w przeszłości kilkanaście osób dziennie było zawracanych z granicy, obecnie zawracanych jest nawet trzy razy więcej. Większość z nich to obywatele Mołdawii, których jedynym celem w Narwie jest uzyskanie pieczątki w paszporcie.
To dziwne z pozoru zachowanie, wynika z przepisów prawnych obowiązujących w Rosji. Otóż istnieje przepis, że co trzy miesiące migranci muszą zarejestrować, że byli poza krajem, a następnie mogą wrócić i kontynuować pobyt w Rosji przez okres do 90 dni. Zatem ich celem jest po prostu udanie się na granicę, uzyskanie pieczątki w paszporcie, a następnie powrót do Rosji. Tymczasem ta obsługa "kolekcjonerów stempli", jak ich określa się na granicy, powoduje zwiększony nakład pracy dla strażników granicznych. "Kiedyś wydawaliśmy 10-15, a teraz nawet 30-40 zakazów wjazdu dziennie, a sam proces, w zależności od osoby i sprawy, może trwać od pół godziny do godziny, a to pochłania nasze zasoby" - wyjaśnił Liiva.