Zdjęcie: presidente.md
13-06-2025 09:19
Prezydent Maia Sandu stanowczo podkreśliła, że o przyszłości Mołdawii, także w kwestii bezpieczeństwa i ewentualnego członkostwa w NATO, decydować mogą wyłącznie jej obywatele. Jej wypowiedź była reakcją na doniesienia, według których Władimir Putin chce zakończyć wojnę w Ukrainie w zamian za pisemne gwarancje ze strony Zachodu, że NATO nie będzie się rozszerzać na wschód, w tym na Mołdawię.
„W naszej konstytucji zapisano, że Mołdawia jest państwem neutralnym. I tylko nasi obywatele mają prawo podejmować decyzje dotyczące przyszłości kraju. Nie Putin ani ktokolwiek inny” – zaznaczyła Sandu. Odnosząc się do sytuacji Ukrainy i Gruzji, stwierdziła, że żądania Rosji są jedynie „fałszywym pretekstem do agresji”. Zapytana, co stanie się, jeśli Stany Zjednoczone zgodzą się na postulaty Rosji, a jednocześnie obywatele Mołdawii wyrażą wolę przystąpienia do NATO, Sandu odpowiedziała: „To wyłącznie obywatele Mołdawii mają prawo decydować, czego chcą dla swojego kraju – dziś, za rok czy za dziesięć lat”. Zaznaczyła jednak, że nie widzi po stronie Rosji rzeczywistej woli zakończenia wojny: „Niezależnie od tego, co mówią różne państwa, problem nie leży w deklaracjach. Problem polega na tym, że Rosja nie zamierza porzucić agresji wobec Ukrainy”.
W innym wystąpieniu prezydent ostrzegła przed ryzykiem zwiększenia rosyjskiej obecności wojskowej w Naddniestrzu, jeśli jesienią w wyborach parlamentarnych zwyciężą siły prorosyjskie. Jej zdaniem Moskwa będzie dążyć do przejęcia kontroli nad granicą mołdawsko-ukraińską, co miałoby posłużyć dalszemu osłabieniu Ukrainy. Potwierdziła też słowa premiera Dorina Rečana, który mówił o rosyjskich planach rozmieszczenia nawet 10 tysięcy żołnierzy po lewej stronie Dniestru. „To realne zagrożenie, jeśli Rosja przejmie kontrolę nad władzą w Kiszyniowie. Mamy konkretne informacje i liczby, które niepokoją. Ryzyko jest wysokie. Nie chcę nikogo straszyć, ale powinniśmy podejść do sytuacji z rozwagą i zrobić wszystko, by nie stracić tego, co już osiągnęliśmy” – powiedziała Sandu.
Na pytanie, jak zareaguje, jeśli w wyborach zwyciężą siły wrogie obecnemu kursowi kraju, prezydent odparła, że będzie działać w ramach swoich konstytucyjnych uprawnień, by chronić obywateli. „Znamy granice kompetencji prezydenta i parlamentu. Moje możliwości są ograniczone” – dodała. Tymczasem rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa zaprzeczyła doniesieniom mołdawskich władz, twierdząc, że Rosja nie zamierza zwiększać kontyngentu.