Zdjęcie: Pixabay
14-02-2024 08:08
W ciągu najbliższych sześciu lat co roku Litwa będzie musiała znaleźć dodatkowe pół miliarda euro na obronność. Obecnie na litewskich rachunkach bankowych Litwinów znajdują się 22 miliardy euro, z czego większość tylko na rachunkach bieżących. Rząd chciałby pożyczyć część tej kwoty.
"Jedynym środkiem pozyskania środków na obronę, co do którego zgadzają się prawie wszystkie partie, jest pożyczanie", powiedziała Viktorija Čmilytė-Nielsen, przewodnicząca Seimasu. "Pieniądze te pozostaną na Litwie i stymulując konsumpcję krajową, litewską gospodarkę, nie wydamy tych pieniędzy za granicą" - powiedział Vytautas Mitalas, poseł "Partii Wolności".
Litwa nie wymyśla niczego nowego. Kraje pożyczały pieniądze od swoich obywateli na cele obronne lub wojenne już wcześniej, a Ukraina robi to teraz. "Wyemitowała obligacje wojenne o wartości 270 milionów dolarów i zapłaciła, jak sądzę, 11% odsetek" - powiedział Arūnas Milevskis, szef działu zarządzania inwestycjami w Synergy Finance. Jeśli chodzi o to, ile zapłacić za obligacje obronne, istnieją różne propozycje. Partia Wolności wyjaśnia, że wystarczyłoby 1% odsetek - ludzie powinni pożyczać państwu w ramach solidarności. "Nawet jeden procent. Myślę, że ludzie zdadzą sobie sprawę, że te obligacje są kupowane w bardzo dobrym celu" - mówi Mitalas. Oczekuje się, że od ludności można pożyczyć kilkaset milionów euro. "200, 300, 400 milionów euro byłoby bardzo realistyczną kwotą", mówi Mitalas.
Jeśli rząd zdecyduje się pożyczyć od ludności na obronę, eksperci sugerują, że nie powinien polegać wyłącznie na patriotyzmie - aby zebrać pieniądze, będzie musiał zainwestować w reklamę. "I i II wojna światowa - kraje emitowały obligacje, niektóre były obligacjami wojennymi, inne obligacjami zwycięstwa. We wszystkich krajach - Wielkiej Brytanii, Niemczech - były plakaty reklamowe zapraszające ludzi do inwestowania" - powiedział Milevskis.
Premier Ingrida Šimonytė nie podoba się pomysł zaciągania pożyczek. „Ten miliard odsetek też nie będzie pochodził od ducha świętego. To po prostu albo wyższe podatki w przyszłości, albo gorsze usługi publiczne” – stwierdziła. Fundusze pożyczone od samej ludności nie wystarczą na wszystkie potrzeby obronne. Nie ma wątpliwości, że konieczne będzie podwyższenie podatków, rząd jednak nie zdecydował jeszcze, o ile i jakie.
Warto zauważyć, że z powodu niemal całorocznej kampanii wyborczej na Litwie, można spodziewać się, że temat podatków nie zostanie podjęty na Litwie w tym roku. Widać już po reakcji premier, która kandyduje w wyborach prezydenckich, że temat ten będzie trudnym orzechem do zgryzienia tak dla partii rządzących, jak i opozycji.