Zdjęcie: Flickr
22-06-2022 10:04
Obecna sytuacja wokół kwestii ograniczeń sankcyjnych UE wprowadzonych przez Litwę w tranzycie do rosyjskiej eksklawy kaliningradzkiej, spotkała się z mieszanymi reakcjami na samej Litwie. Gintautas Mažeikis, kierownik Katedry Filozofii i Krytyki Społecznej na Uniwersytecie Witolda Wielkiego w Wilnie, uznał, że to, co się obecnie dzieje, jest bliskie casus belli - formalnego powodu do rozpoczęcia wojny.
"Racjonalne: Rosja może wywierać maksymalną presję ekonomiczną i prawną na Litwę, w miarę możliwości przeprowadzić blokadę ekonomiczną i energetyczną, grozić wojną, ale jej nie rozpoczynać, oraz podjąć pilne negocjacje. W tym przypadku rozwiązanie jest proste: wy kończycie blokadę Odessy, my kończymy blokadę Kaliningradu. Sprawę można załatwić w ciągu tygodnia. Najbardziej irracjonalną reakcją jest ta najbardziej prawdopodobna - wycofanie uznania niepodległości Litwy, porozumienia w sprawie Kłajpedy i Wilna. Rosyjska Duma już zarejestrowała tę inicjatywę. Rosja jest krajem bardziej irracjonalnym niż racjonalnym oraz reakcja Rosji na Ukrainę w latach 2004-2022. Co więcej, dowodzą tego wojny prowadzone przez Rosję" - napisał Mažeikis.
"Obecny problem tranzytu w Kaliningradzie wydaje się być jednym z najpoważniejszych wyzwań dla bezpieczeństwa Litwy od czasu naszego przystąpienia do UE i NATO." - napisał z kolei dr Klaudijus Maniokas, przewodniczący zarządu "Europejskie Projekty Społeczne, Prawne i Ekonomiczne".
"W trakcie negocjacji akcesyjnych do UE i NATO Litwa musiała rozwiązać dwie konkretne kwestie - zamknięcie elektrowni jądrowej w Ignalinie oraz problem rosyjskiego tranzytu do Kaliningradu. Znaleźliśmy rozwiązania, które zostały sformalizowane w odpowiednich protokołach do litewskiego Traktatu o przystąpieniu do UE. Protokół nr 5 dotyczy Kaliningradu. Tylko rozwiązanie problemu sformalizowane w tym protokole dotyczyło przede wszystkim przepływu osób, a nie towarów. Znaleziono rozwiązanie w postaci uproszczonej umowy tranzytowej i odpowiedniej procedury." - wyjaśnił.
"Ale czy powinniśmy byli bronić Federacji Rosyjskiej i jej obwodu kaliningradzkiego w debacie UE na temat sankcji nałożonych przez UE w wyniku wojny Rosji z Ukrainą? A jest to kwestia leżąca w wyłącznej kompetencji UE. Tak, teoretycznie mogliśmy głośno zażądać wyłączenia z ruchu tranzytowego Kaliningradu. Byłoby to jednak absolutnie sprzeczne z naszym konsekwentnym stanowiskiem w sprawie wsparcia dla Ukrainy i nacisku na Rosję. I to nie w naszym interesie i nie zgodnie z naszymi wartościami. Czy przeprowadziliśmy konsultacje z Komisją Europejską? Tak, przez cały czas. Nawet wtedy, gdy mówiliśmy o możliwym ryzyku. Zarówno w formie pisemnej, jak i podczas spotkań dwustronnych, na szczeblu ekspertów, ambasadorów i wiceministrów. I doszliśmy do tego samego wniosku - sankcje muszą być stosowane zgodnie z przepisami UE" - napisał Raimundas Karoblis, wiceminister spraw zagranicznych Litwy.
"Wydaje mi się, że mówienie o dawaniu powodu do zaatakowania, jest całkowicie absurdalne i jest niepotrzebnym zastraszaniem. Jest nawet, powiedziałabym, dwuznaczne, służy do wzbudzania emocji w ogóle. Ponieważ twierdzenie, że ten środek ekonomiczny stanie się pretekstem, jest równoznaczne z wyobrażeniem sobie, że jakiekolwiek westchnienie ulgi z naszej strony może stać się pretekstem. To kompletny absurd, nie mówiąc już o tym, że istnieją inne powody, by sądzić, że wyzwania dla naszego bezpieczeństwa są obecnie znacznie mniejsze, ponieważ koncentracja tych wyzwań na Ukrainie jest znacznie większa" - wyjaśniła profesor Dovilė Jakniūnaitė, z Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Nauk Politycznych Uniwersytetu Wileńskiego.