Zdjęcie: Wikipedia
30-07-2024 10:10
Dość nieoczekiwana krytyka ogłoszenia wczoraj przez litewskiego ministra obrony rozpoczęcia procesu fortyfikowania granicy z Białorusią i Rosją, nadeszła ze strony byłego już dowódcy armii litewskiej gen. Valdemarasa Rupšysa. Według niego w tej kwestii doszło do nieporozumień z wojskiem.
"Nie rozmawiamy o tym w kręgach wojskowych. Jeśli każą nam to zrobić, zrobimy to, ale to nie ma sensu”, powiedział Rupšys. Generał Rupšys, który odszedł z wojska w zeszłym tygodniu, uważa, że nie ma sensu fortyfikować całej granicy litewskiej z Białorusią i Rosją.
„Z pewnością byłoby to bardzo trudne. Byłaby to ogromna inwestycja, która prowadziłaby donikąd” - powiedział.
Według byłego dowódcy armii, w tej sytuacji konieczne jest rozsądniejsze myślenie o wzmocnieniu bezpieczeństwa granic. Jego zdaniem infrastruktura cywilna powinna być odpowiednio przygotowana i w razie potrzeby może zostać wykorzystana jako środek przeciwdziałania ruchowi sił wroga. Ogólnie rzecz biorąc, w jego ocenie armia jest sceptycznie nastawiona do minowania granic.
„Nie możemy stawiać przeszkód inżynieryjnych, które jednocześnie (...) staną się przeszkodą dla nas samych. Być może będziemy musieli manewrować przez ten obszar” - zauważył Rupšys. Jednocześnie zapewnił, że sam zaproponował pomysł magazynów sprzetu inżynieryjnego Ministerstwu Obrony Narodowej. "Zgoda, ale powinno być to też dyktowane logiką i kalkulacją, żebyśmy nie kupowali wyposażenia, a potem trzymali je nieużywane przez 20 lat” - wyjaśnił.